niedziela, 15 czerwca 2014

7. ^Konkurs taneczny czas zacząć^

Weszłam do jakiegoś wielkiego klubu. Dużo ludzi, jedzenia, alkoholu i innych rzeczy. Normalna impreza. Akurat leciał jakiś fajny kawałek dlatego od razu weszłam na parkiet. Szczerze mówiąc to byłam rozchwytywana przez facetów. Czy przeszkadzało mi to? Skądże, a nawet przeciwnie. Mi to pasi. Zostałam wepchana na scenę z jakimś chłopakiem. Nie wiedziałam co robić. Tańczyć? Postanowiłam tak zrobić, ale przestała lecieć muza. WTF?! Rozległ się głos DJ'a:
-Konkurs taneczny czas zacząć!
O kurde! Ja nie umiem tańczyć. Może jakieś głupie wygibasy, ale tego nie pokażę na konkursie.
-Każdy musi tańczyć tak, jak umie. Najlepszy tancerz zostanie wybrany przez publiczność. Więc zaczynamy zabawę!- wytłumaczył DJ i włączył muzykę.
No dobra... Wymyślę jakiś układ na poczekaniu. Okey, to będzie tak... Noga, noga, biodro, ramię, głowa, biodro i bum! Przewaliłam jakiegoś faceta w okularach. Cóż... To jego wina, nie moja. Tańczę dalej. Zaskoczeniem było, że w połowie piosenki połowa ludu była już wykończona tańczeniem. Ja na razie jakoś się trzymałam. Biodro, głowa... Powiem, że mi to wychodziło. Nawet nie wiem jakim cudem, bo pierwszy raz tańczę tak oficjalnie na imprezie. Obejrzałam się na innych tancerzy. Jednego, a właściwie jedną z nich rozpoznałam. To była nasza kochana Celinka. Tańczyła swój balecik. Chociaż w tle słychać było muzykę pop to i tak Celina tańczyła coś w stylu baletu i powiem, że to fajnie jej wychodziło. Zna się dziewczyna na rzeczy! Nagle muzyka przestała grać.
-Mamy zwycięzce!- oznajmił po krótkiej chwili DJ.
Podszedł do tancerzy i wykrzyknął:
-To jest ta pani!
Pokazał na Celinę. Nie dziwię się. Przecież zawodowca nikt nie pokona.
Fajna zabawa była. Nic nie wygrałam, ale nie byłam rozczarowana. No, ale konkurs się skończył, a impreza dalej trwała. Znów tańczyłam swój zajebisty taniec na parkiecie razem z jakimiś facetami. Jeden z nich przyciągnął mnie do siebie bardzo blisko, czego ja nie chciałam. Próbowałam się wyzwolić, ale to nic nie dawało.
-Puszczaj mnie- syknęłam do tego zboczeńca.
Nie odpowiedział nic.
-Odbijany- usłyszałam głos za swoimi plecami.
-Spadaj gościu- odpowiedział mu chłopak, który dalej trzymał mnie bardzo blisko siebie.
-Odbijany i ty nie masz nic do gadania!- wykrzyknął... Sebastian?! A ten tu czego?
Seba wyrwał mnie z uścisku chłopaka i posłał mu zabójcze spojrzenie.
-Lepiej więcej nie tańcz z nieznajomymi- dał mi wskazówkę Król i złapał mnie za ręce.
-Chcę już do domu- szepnęłam. -Boję się być na tej imprezie.
Blondyn kiwnął głową i wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno jak cholera. Że ja też musiałam ubrać się tak przewiewnie. Sebastian zauważył jak dygoczę i dał mi swoją bluzę.
-Dziękuję- wymamrotałam i spłonęłam rumieńcem.
-Może cię odprowadzę- postanowił licealista i ruszyliśmy chodnikiem w stronę mojego domu.
-Ładnie tańczyłaś- zaczął rozmowę.
-Dzięki, ale nie mam do tego talentu.
-Miałaś oryginalny taniec i gdyby było drugie miejsce na pewno byś je zajęła- pocieszał mnie chłopak.
-Aha. Już to widzę- uśmiechnęłam się.
Zapadła zupełna cisza. Przechodziliśmy właśnie przez park. Było tak pięknie. Księżyc oświetlał nam drogę. Niebo było obsypane gwiazdami. Wiał zimny wietrzyk. Miałam rozpuszczone włosy więc niektóre kosmyki włosów powiewały na wietrze. Jednym słowem było... romantycznie? Byliśmy sami, nie było słychać nic, oprócz naszych nierównych oddechów. Usiadłam na ławce, a Król powtórzył moją czynność. Spojrzałam na niego. Księżyc oświetlał mu twarz. Jego błękitne oczy wpatrzone były we mnie, jego włosy były w lekkim nieładzie co dodawało mu uroku. Usta wykrzywione były w delikatnym uśmiechu. Wyglądał jak młody bóg. O czym ja myślę?! Myślę o cholernie przystojnym facecie siedzącym obok mnie i trzymającym mnie za rękę. Właśnie, czemu on mnie trzyma za rękę?
-Pięknie wyglądasz- powiedział mi na ucho.
Jego twarz stykała się z moją co wywołało u mnie przyjemne dreszcze. Powoli przybliżał się do moich ust i gdy był parę milimetrów od nich odsunęłam swoją twarz. Wstałam i jeszcze raz spojrzałam na niego. Był może odrobinkę rozczarowany. Czemu ja to zrobiłam? Mniejsza z tym.
-Idziemy?- zapytałam.
Sebastian kiwnął głową i kontynuowaliśmy spacer do mojego domu.
-Czy masz jakieś hobby?- zapytałam blondyna.
-Mam. W zimę trenuję skoki narciarskie, a w lato piłkę ręczną i siatkówkę- odpowiedział.
-Łał! Nie boisz się skakać z takiej wysokości?- zapytałam. Ja boję się nawet wejść na drabinę, a co dopiero skakać ze skoczni.
-Myślę o czymś przyjemnym i jakoś tak samo wychodzi.
-Na przykład o czym?- spytałam.
-Tej zimy będę myśleć o tobie- uśmiechnął się, a mnie znów przeszyły przyjemne dreszcze.
Zarumieniłam się. O nie! Jak ja tego nie lubię! Doszliśmy do mojego domu, kiedy na zegarze wybiła północ. Otworzyłam drzwi i zapytałam blondyna:
-Wejdziesz?
Chłopak był chyba bardzo zdziwiony moim pytaniem, ale wszedł i zamknął drzwi. Zaprowadziłam go do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Jestem zmęczona na max'a. Nawet nie wiem co działo się dalej, bo od razu zasnęłam.


Następnego dnia...

Oczami Sebastiana

Obudziły mnie promienie słoneczne. O cholera! Współczuję temu kto to śpi, bo przez te słońce to można oszaleć. Otworzyłam oczy. Która jest w ogóle godzina i gdzie ja jestem? Chyba ktoś na mnie leży. To Lidka! Czekaj, ja chyba jestem u niej. Oooo... Jak ona słodko śpi. Jej głowa leżała na moim torsie, a jej ręce oplatały mój brzuch.
-Kiedyś cię zdobędę- mruknąłem i próbowałem wstać, aby nie obudzić blondynki. Ale niestety, kiedy było już tak blisko jej głowa zsunęła się z mojego torsu i tym samym Lidia obudziła się.
Gdy tylko Pawłowska zauważyła mnie cofnęła się i powiedziała:
-Idę wziąć prysznic. Nie dotykaj niczego, a najlepiej wyjdź.
Kiwnąłem głową. Blondynka zniknęła błyskawicznie w drzwiach łazienki posyłając mi groźne spojrzenie. Oho! Trochę się rozejrzę. W kąciku stała szafka, w której trzymała różne drobiazgi. Na końcu pokoju stała wielka szafa, w której ledwo mieściły się wszystkie ubrania. Ach, te kobiety! Usłyszałem szum wody. Lidia bierze prysznic. Znając dziewczyny, to ich kąpiel może potrwać. O dziwo drzwi otworzyły się szybciej niż się spodziewałem. W progu pojawiła się Lidia z wilgotnymi włosami i owinięta tylko białym, puchatym ręcznikiem.
-Wyjdź- syknęła.
-A gdzie magiczne słówko?-zapytałem podchodząc do licealistki.
-Proszę- zrobiła maślane oczka.
-Jak tak ładnie prosisz to może wyjdę- odpowiedziałem. Miałem plan.
-No to na co czekasz?- spytała. -Spierdalaj wreszcie!
-A buzi?
-Jakie buzi?!
-Daj mi buzi- odrzekłem.
-Chyba w snach- uśmiechnęła się.
-To sam sobie wezmę- skwitowałem i pocałowałem ją. Oparłem dziewczynę o ścianę zastanawiając się, czemu mnie jeszcze nie odepchnęła. Po paru chwilach zrobiła to, co obstawiałem.
-A teraz wyjdziesz?- spytała.
-Oczywiście- mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia. Postanowiłem pozwiedzać trochę dom. O jakie fajne drzwi! Otworzyłem je i moim oczom ukazał się mały i przytulny pokoik. Na ścianach były zdjęcia Sylwii, więc zapewne to jej pokój. Na stole leżał jakiś zeszyt. Oglądając jej zapiski niechcący zwaliłem górę książek. Z jednej wypadło zdjęcie Juliana, a z tyłu napis:
Z okazji urodzinek twoich to daje ci zdjęcie twojego przyszłego chłopaka, na co liczę nie tylko ja, ale i ty ♥ 
Czyli Sylwii podoba się Julian. O cholerka! Może jak zeswatam Sylwię z Julianem to będę miał większy dostęp do Lidki. Jestem geniuszem!
-Sebastian!- wołała mnie Lidia.
-Idę do ciebie kochanie!
-Przestań mnie tak nazywać!- oburzyła się Lidia, gdy wyszedłem z pokoju Sylwii.
-Wyglądasz dziś ślicznie- pochwaliłem dziewczynę. -Oczywiście jak zawsze.
-Nie słodź, tylko zjeżdżaj- powiedziała.
-Tak szybko?
-Tak- potwierdziła.
-A odprowadzisz mnie?- zrobiłem maślane oczka.
-Zjeżdżaj, bo tlen marnujesz.
-Cięta riposta- przyznałem.
-Ja mówię na serio- powoli się wkurzała, ale mnie to bawiło.
-Ja też.
-Wyjdź!- krzyknęła.
-Wyjdę pod jednym warunkiem...
-Szantażyk?- spytała.
-Oczywiście. Pójdziesz ze mną na ten bal?
-Jeśli muszę- odparła zrezygnowanym tonem. -Ale teraz wyjdź!
-Do zobaczenia kochanie!
BUM! Trzasnęła drzwiami. Ach, te kobiety!


Oczami Sylwii

-I jak się czujesz?- dopytywała się moja mama Kasi. No tak, wreszcie nasza panienka się wybudziła.
-Dziękuję, już o wiele lepiej. Jutro mam wyjść- powiedziała miło, ale jej twarz mówiła: "Odwal się, albo sama cię stąd wyrzucę".
-Mogę cię na chwilę?- zapytała ciocia biorąc mamę za rękę.
Obie zniknęły za drzwiami, a ja przyglądałam się mojej kuzynce.
-Czemu to zrobiłaś?- zapytałam.
-Idę się przebrać- powiedziała i dopiero po kilku minutach wyszła z łazienki.
-Wiesz, że do czasu pobytu w szpitalu nie możesz się przebierać?
-Gówno mnie to obchodzi- syknęła.
Przewróciłam oczami. Rozpieszczona dziewucha! Po chwili drzwi otworzyły, a w progu ukazały się nasze matki i lekarz.
-Czemu się przebrałaś?- zapytał lekarz.
-Bo tak- burknęła Kaśka.
-Mniejsza z tym. I tak dziś wieczorem wychodzisz- powiedział zrezygnowany doktor.
-Łiiii- cieszyła się sztucznie Popławska.
Gdy medyk wyszedł moja mama oznajmiła:
-Wspólne z mamą Kasi podjęłyśmy decyzję, że Kasia pojedzie z nami i będzie mieszkała w naszym domu dopóki nie poprawi swoich ocen i zachowania.
-Że co?!- wykrzyknęłyśmy razem.
-Mamo, proszę nie!- piszczała Katarzyna.
-Decyzja podjęta. Jadę cię spakować i dziś wieczorem pojedziecie- skwitowała ciocia i wyszła.
Fuck! I mam niby znów dzielić swój dom dla następnej kuzynki? Jedna mi starczy. Ja nawet z tą jedną nie wytrzymuję.
-Wracam do hotelu- powiadomiłam mamę i wyszłam ze szpitala. Jestem tak wkurzona, że kto stanąłby mi na drodze, od razu bym go rozszarpała.
Rzuciłam się na łóżko i zalogowałam się na skype przez telefon. Ma się te bajery w komórce! Sylwia była dostępna, więc od razu do niej zadzwoniłam.
-Cześć, co u ciebie?- zapytała, gdy tylko odebrała połączenie.
I zaczęłam streszczać jej cały pobyt w tym mieście.
-No i poznasz ją jutro- zakończyłam.
-Łał! Tego bym się nie spodziewała. Powodzenia, bo pewnie będzie ciężko- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Szkoda gadać. A jak tam Lidka?- spytałam.
Na te pytanie Duda spanikowała. Coś się wczoraj stało?
-Emmm... Muszę kończyć- wymamrotała i zakończyła połączenie.
Nie ma to jak przyjaciółka!
                                 
Parę godzin później... 
                                                        
Spojrzałam na zegarek. Po dwudziestej drugiej. Zanim dojedziemy na miejsce będzie chyba druga w nocy więc w poniedziałek nie idę do szkoły. Yes! Ominie mnie lekcja z praktykantką.
-Wsiadaj Kasiu- pogoniła Kaśkę moja mama.
Po chwili wyruszyliśmy. No wreszcie! Ciekawe co słychać w naszym mieście.
-Jakie masz hobby?- zapytała Popławską moja mama.
-Zakupy- odpowiedziała bez namysłu szatynka.
I na tym kontakt mojej mamy z Kasią się urwał. Mamo o nic ją więcej nie pytała,  a tamta w ogóle się do nas nie odzywała. I dobrze... Gdy dojechaliśmy było już po drugiej.
-Mamo, a gdzie to coś- wskazałam na Kaśkę. -będzie spało?
-Jeszcze nie wiem- odpowiedziała mama.
Nasz dom ma piwnicę, parter, pierwsze piętro oraz strych. Na parterze śpią rodzice. Na pierwszym piętrze ja, a na strychu Lidka więc sorry memory nie możesz tu mieszkać.
-Ja bym ją położyła  w piwnicy. Jakieś okna tam są, a trochę samotności dobrze jej zrobi- zaproponowałam. -Jest tam niewielki pokój, ale dla niej na stówę starczy.
Mama jeszcze chwilę się nad tym zastanawiała, aż wreszcie przyznała mi rację. Pokój w piwnicy nie jest taki zły. Ma okna w przeciwieństwie do niektórych piwnic i jest tam przytulnie. Postanowiłam zaprowadzić moją kuzynkę do jej nowego lokum. Gdy tylko otworzyłam drzwi do piwnicy Kaśka zaczęła protestować, że w takim czymś nie będzie mieszkała. Trudno... Jej problem. Mi się na przykład podoba ten pokój. Ja podreptałam do swojego pokoju i dosłownie rzuciłam się na łóżko.


Oczami Lidki 

Usłyszałam dzwonek na lekcję i od razu zaczęłam spring do klasy. Mamy mieć polski z tą głupią babą. Wpadłam do klasy, gdy jej jeszcze nie było, więc zdążyłam się rozpakować i usiąść spokojnie w ławce.
-Dzień dobry- przywitała się z nami Beatka. Mało kto jej odpowiedział. Oj, jaka szkoda.
Zazdroszczę dziś Sylwii. Nie musiała iść do szkoły, bo wróciła bardzo późno i teraz odsypia. Nasza "nauczycielka" zaczęła flirtować z chłopcami, a ja włożyłam słuchawki i zatraciłam się w muzyce. Moim hobby jest gra na pianinie, ale niestety w Polsce nie mam pianina. Włączyłam sobie mój ulubiony utwór i obserwowałam flirty Beaty. W pewnej chwili coś dosłownie wleciało mi na ławkę. Otworzyłam kartkę i powoli przeczytałam:
Jak tam się czuje po imprezie moje kochanie?
Nie było napisane od kogo ten liścik, ale tylko jedna osoba mogła nazwać mnie: "kochanie". Sebastian... Spojrzałam na niego. Jejku, ten jego uśmiech...
Napisałam mu odpowiedź:
Lekki kac. A czemuż to nasza casanowa nie startuje do Beaty? 
Rzuciłam i nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Tylko czemu on mi rzuca liściki w dekolt?!
Nie interesuje mnie ona. Mam chęć na ciebie ♥
Uśmiechnęłam się do niego i puściłam mu oczko. Seba był w siódmym niebie. Mnie to bardzo śmieszyło. Te podstawianie się do mnie. Ta walka. Nigdy jego nie zapomnę. Nigdy nie zapomną tych ludzi, tej szkoły...
-Co to jest orzecznik?- zapytała mnie Beata.
-Emmmmm...- zaczęłam bełkotać.
-To jest poziom podstawówki- zaśmiała się. -Tego nie umieć to...- kontynuowała.
Jak nie przestaniesz gadać to zaraz ja cię zniżę to poziomu podstawówki. Jak ona może mnie wkurzać!
Potem zapisaliśmy wreszcie temat i przeczytaliśmy parę linijek tekstu w podręczniku, ale przerwał nam dzwonek. I dobrze!
Gdy przechodziłam przez korytarz wypełniony ludźmi, ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do kącika woźnego. Jak mogłam się domyśleć to był Sebastian.
-Czego?- warknęłam.
-Zostawiłaś coś na imprezie- powiedział i podał mi mój telefon. Jak mogłam o nim zapomnieć!
-Dzięki- mruknęłam i już chciałam wyjść, ale Król zagrodził mi drogę i powiedział:
-Pamiętaj o balu, który jest już we wtorek.
CO?! Musze się wybrać na jakieś zakupy.
-Twój garnitur musi pasować do mojej sukienki- uśmiechnęłam się.
-To najwyżej pójdziemy na zakupy we dwoje.
-Chciałbyś- zaśmiałam się i opuściłam pomieszczenie.
Odblokowałam telefon. Aż cztery nie odebrane połączenia od Katy. Ojć...
Gdy chciałam wybrać numer Katy zadzwonił dzwonek wzywający mnie na matematykę. O nie...
                                                              ***
Siemka :>
Powracam z rozdziałem siódmym. Mi się podoba :D Przepraszam za błędy ^.^
Kochani, zbliżają się WAKACJE <333 Więc już uprzedzam, że rozdziały na pewno będą dodawane częściej. I następny powinien pojawić się pod koniec czerwca lub środek lipca. I już uprzedzam, że na początku lipca wyjeżdżam za granicę, więc nie będę mogła pisać rozdziałów *.*
To do następnego :3