sobota, 6 września 2014

11. ^Nie nazywaj mnie tak^

Oczami Sylwii
-Nie pieprz głupot i daj mi to!- wyrwałam Paulinie z rąk listę rzeczy potrzebnych na wycieczkę.
-Nie ma innej rady, trzeba iść na zakupy- stwierdziłam, po ponownym przeczytaniu karteczki.
Wzięłam komórkę oraz pieniądze i razem z moją przyjaciółką ruszyłyśmy na miasto. Weszliśmy do centrum handlowego i od razu skręciłyśmy do naszego ulubionego sklepu. Paulina, jak zwykle utonęła w ciuchach. Zaczęła wybierać sobie masę bluzek, spodni, stroi kąpielowych i innego badziewia, a potem pędem ruszyła do przymierzalni. Moja natura, tego nie potrzebuje. Wśród półek chodziłam powoli, delikatnie oglądając każdy materiał wybranej przeze mnie sukienki. Tak, dobrze słyszycie. Chcę sobie kupić świetną i lekką sukienkę. A Paulina? Sama nie wie czego chce.
-Czy uważasz, że wyglądam w tym grubo?- zapytała Pula wychodząc z przymierzalni.
-Ty jesteś gruba- odpowiedziałam.
Ach, ten mój czarny humor! Dziewczyna przewróciła oczami i schowała się za materiałem przymierzalni.
W tym samym momencie usłyszałam śmiechy i głośne rozmowy. Odwróciłam się i zobaczyłam Celinę i Juliana w trakcie robienia zakupów. O kurczę, że musimy robić zakupy w tym samym sklepie!
-Wybrałaś już coś?- zapytała mnie przyjaciółka.
-Nie, ale może przymierzę...- odwróciłam wzrok od całującej się pary. -O to!- wzięłam pierwszy lepszy ciuch i poleciałam do przymierzalni, aby nie mieć na widoku na zakochanych.
O ble! To okropne tak się ślimaczyć na oczach wszystkich. A może to dlatego, że ja nie mam chłopaka. Jestem chyba po prostu zazdrosna, dlatego że nie mam przy swoim boku osoby, która by o mnie dbała jak Julian, całowała - tak jak Julian, zabierała na zakupy i co najważniejsze kochała - jak Julian.
Spojrzałam w lustro. Mimo, że ten ciuch był wybierany na spontana, to i tak był super. Jeju, jak ta bluzka świetnie na mnie leży. Jest śliczna! Spojrzałam na cenę. Jednak zmieniam zdanie, jest brzydka.
-Przymierz to!- Paulina wrzuciła mi do pomieszczenia sukienkę.
Śliczna ta sukienka jest. Leży na mnie idealnie. Delikatnie wygładziłam materiał sukienki i obróciłam się wokół własnej osi.
-I jak?- zapytałam Dudę.
-No wow! Jest super- uśmiechnęła się. -Kupujesz.
-No nie wiem. Ile ona kosztuje?
-Tylko osiemdziesiąt złotych.
-Tylko?!
-Przebierz się- zakończyła temat.
Sprytna jest!
Uśmiechnęłam się sama do siebie i założyłam moje stare ciuchy. I teraz dylemat pt:. "Kupić to, czy nie".


Oczami Kasi

Ding dong! Zostałam sama w domu, a to ktoś dzwoni. Otworzyć, czy nie? Podeszłam do drzwi i niechętnie przekręciłam zamek. W progu stała Eliza.
-Dziewczyno, skąd masz mój adres?
-Nie ważne. Cześć- weszła.
-Tak, jasne. Wejdź.
Dziewczyna usiadła na kanapie.
-Czego?
-Tego- rzuciła na stół książkę z fizyki. -Pani kazała wprowadzić cię w ten temat- uśmiechnęła się.
No mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Why?
-Mi też to się nie podoba, ale cóż- wypuściła głośno powietrze. -Nie mam za dużo czasu, więc go go!
                                                     * * *
Siedzimy już ponad godzinę nad książkami. Ona coś gada, ja udaję, że słucham.
-Rozumiesz?
Kiwnęłam głową i już po chwili w mieszkaniu moich wujków nie było śladu po tej natrętnej babie.
Sprawdziłam godzinę na telefonie, choć przede mną był ogromny zegar. Haha! Ta moja spostrzegawczość. Usiadłam na kanapie i złapałam pilot od telewizora. W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto tam znowu?! Otworzyłam drzwi, a w progu stała Laura.
-Witam ponownie- uśmiechnęła się dziwnie.
Zaczynam jej się bać.
-Cześć.
Brunetka rozejrzała się i szybko wślizgnęła się do domu. Co ona chce mi zrobić?!
-Nie zajmę ci dużo czasu- zaczęła.
-Aha?
-Co do naszej ostatniej rozmowy- zignorowała mnie. -Wiesz co masz zrobić?
-Wiem- odpowiedziałam krótko.
Zauważyłam, że to porządna babka. Wie czego chce. Jestem dokładnie taka jak ona. To moja taka druga połówka. Ale nie, nie chodzi mi o romans. Byłaby moją dobrą przyjaciółką. Mogłaby nią być, ale ja tu nie zamieszkam na stałe. Mam już w planach powrót do domu. Starego, dobrego, ciepłego... A z resztą!
-Powinnaś przygotować się do tego psychicznie.
-To znaczy?- zaniepokoiło mnie to.
Ta robota wydawała się łatwa, ale...
-Możesz wymięknąć.
Okey... Przełknęłam głośno ślinę, a dziewczyna spojrzała na mnie ostrym wzrokiem.
-Widzimy się już jutro, wiec pamiętaj o tym, co ci powiedziałam- wyszła trzaskając drzwiami.
Mamo!


Oczami Celiny

-No to papa- pocałowałam Juliana i weszłam do domu.
Pierwsze co zrobiłam to weszłam do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel. Po takim dniu to tylko chcę leżeć, leżeć, leżeć... Chcę cofnąć czas i teraz delektować się chwilami wolności w wakacje. Jejku, szkoła jest pojebana. I chyba każdy tak uważa. Umyta i przebrana rzuciłam się na łóżko włączając telewizor. Jednym ruchem przełączyłam na Nickelodeon. Tak, jestem szesnastolatką. Tak, lubię oglądać bajki, a szczególnie Króla Juliana. Haha, może dlatego, że przypomina mi mojego chłopaka? W każdym bądź razie, szczam ze śmiechu jak to oglądam.
-Celina!- dobiegł z dołu przeraźliwy krzyk mojej matki.
-No co?!- wydarłam się na cały dom.
-Chodź tu!
Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie.
-Ktoś do ciebie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Szymona. To znów ten mój głupi sąsiad, którego tata jest żulem Stanisławem. Ale przynajmniej on jest przystojny. Na pewno to nie jest cecha po ojcu.
Poleciłam ruchem ręki, by ruszył za mną. Zaprowadziłam go do mojego pokoju, bo przecież nie będziemy rozmawiać w progu.
-No?- zapytałam rzucając się na łóżko.
-Hej- uśmiechnął się.
-Hej. Po co przyszedłeś?- wyłączyłam telewizor, o którym wcześniej zapomniałam.
-Nooooo... Po prostu- wzruszył ramionami. -Nie mogę przyjść do swojej pięknej sąsiadki?
-Sąsiadką - to możesz mnie nazywać, ale piękną - już nie.
-Okey, okey... Przystopuj kochanie!
-Jakie kochanie?!- rzuciłam w niego poduszką. -Tak też mnie nie nazywaj!
-Przepraszam, brzydka sąsiadko!- uśmiechnął się przepraszająco.
-Brzydka?
-Nie mogę cie nazywać piękną, więc niech zostanie, że jesteś brzydką.
-Nie o to mi chodziło, a poza tym, tak też nie możesz mnie nazywać!


Oczami Lidii 

Chodząc po mieście oglądałam wystawy sklepów. ładne, ładne, to też ładne, to już nie, a to....
-BU!
-Kurwa, Sebastian!- pisnęłam. -Sumienia nie masz?!
-Oj, przepraszam skarbie- objął mnie w talii.
-Puść mnie, ty zasrany idioto- próbowałam wydostać się z jego objęć.
-A buzi?- zrobił słodki dziubek.
-Nie będzie- kopnęłam go w kostkę i zrobiłam dwa kroki do tyłu.
-Ała?
-Dobrze ci tak- wypięłam język.
-Otwórz pepsi- zacisnął pięść wystawiając kciuk na zewnątrz. A wiec, zrobiłam to, co kazał. -Jesteś sexi! Haha!
Popierdolony licealista z czarnym humorem. Czas się na nim odegrać.
-Otwórz colę- powtórzyłam jego ruchy, a on poszedł w moje ślady. -Szczasz na pole! Haha!
Buja? Buja! 1:1, kochanieńki. Lecz dopiero zauważyłam, że stoimy w centrum miasta i wszyscy się na nas gapią. Bravo!
                                                               ***
Hej ^^
jestem z siebie dumna, że napisałam ten rozdział :o Ale to dlatego, że zobaczyłam rozdział dodany przez Kazika, haha! xD Nie chciałbym być gorsza, więc... :p
No to, krótki, tak wiem, ale i tak się starałam :D
I co jeszcze? A i pojawiła się ankieta, więc głosujcie i zadawajcie pytania w zakładce "Pytania i uwagi", bo jest ich strasznie mało i mam wrażenie, że się mnie boicie xD Ale na prawdę nie ma czego c:
No to do następnego  :*