piątek, 31 października 2014

13. ^Wstajemy, księżniczko^

Parę dni później....

Oczami Lidii

Budzik zadzwonił punktualnie o godzinie 4.00. Kiedy wstałam z łóżka nie byłam tak bardzo zmęczona. To trochę dziwne, bo w zwykły dzień, kiedy trzeba iść do szkoły, po prostu padam ze zmęczenia, a tu tylko wystarczy wycieczka, by postawić mnie na nogi. Poszłam do łazienki i odświeżyłam się. Fajne ciuchy, lekki makijaż i gotowe! Jeszcze tylko walizka... GDZIE MOJA WALIZKA?! Przysięgam, że wczoraj postawiłam ją w salonie. No, jestem tego pewna.Szukałam wszędzie, a raczej biegałam po domu nakręcona. No gdzieś musi być! Chyba zachowywałam się zbyt głośno, ponieważ obudziłam wszystkich domowników. Do salonu wbiegł wujek w rozciągniętym szlafroku, przecierając sobie oczy rękoma.
-O co chodzi?- ziewnął.
-A wujek jeszcze nie ubrany?!- krzyknęłam.
-Jest dopiero trzydzieści minut po drugiej- zerknął na zegarek.
-Nie, jest za dziesięć piąta- wyjęłam swój telefon.
Aby się upewnić - kto ma rację, sprawdziliśmy wszystkie zegarki w tym domu. No i wyszło, że wujek miał rację. To ja się zerwałam o drugiej i biegałam po domu jak oparzona, aby się nie spóźnić, a tu taka surprise i mam jeszcze czasu jak lodu!
Zmieniłam czas w komórce i nalałam sobie wody. Nagle, przypomniał mi się fakt, sprzed kilkunastu minut. Nie mam walizki! Zaczęłam szukać zguby po całym domu.
-Czego szukasz?- ciocia stanęła w progu.
-Walizka, walizka, walizka...- powtarzałam sobie pod nosem.
-No, na pewno pod pufą jej nie ma- zaśmiała się ciocia.
No fakt, szukałam ogromnej walizki po pufą. Ze zdenerwowania szukam gdzie popadnie.
-Walizka była o tu- ciocia wskazała na puste miejsce obok telewizora.
-No właśnie... Była.
Wtedy cały dom zaczął szukać walizki. No i nigdzie jej nie było! Usiadłam i zakryłam twarz rękoma. Trzeba będzie się powoli zbierać, a ja nawet walizki nie mam. Miałam tam wszystkie potrzebne rzeczy! Pech, pech, pech...
-Pakuj się na nowo- ciocia, nawet nie wiem skąd wytrzasnęła drugą i chyba jeszcze większą walizkę. -No szybko!
Wbiegłam na górę i wkładałam do niej wszystko, co miałam pod ręką. No i na dodatek nie mogłam zamknąć walizki. Musiałam na nią usiąść z wujkiem, żeby zasunąć ją do końca.
-To cześć wszystkim!- pożegnałam się szybko i wskoczyłam do samochodu.
To były najdłuższy ranek mojego życia. Ale ważne, że zdążyłam. Z ledwością - ale zdążyłam.
Wsiadłam do autokaru i szukając wolnych miejsc szłam przez autokar.
-Zająłem ci miejsce- Seba puścił do mnie oczko.
OMG! Jestem na niego skazana. Usiadłam. A nich mu będzie! I tak za chwilkę wysiadamy na lotnisku, a w samolocie już z nim nie będę siedziała.
-W tej sukience wyglądasz pociągająco- wymruczał mi do ucha Sebuś.
-To spódniczka, idioto!- walnęłam go w ramię.
-Tak czy siak - i tak jest idealnie- uśmiechnął się.
Dopiero teraz zauważyłam - jak poranne promyki słońca podświetlają jego cerę. Włosy były w lekkim nieładzie co dodawało mu uroku. I jeszcze ta koszula. No po prostu ideał każdej dziewczyny. Szybko otrząsnęłam się z tych głupich myśli. Może ideał - ale nie mój.
Założyłam nogę na nogę i wyjęłam swojego iPhona. Sprawdziłam swoją skrzynkę i puściłam ulubioną playlistę.
Znużona, zamknęłam oczy. Byłam na max'a zmęczona dzisiejszym porankiem oraz tym, że spałam tylko półtora godziny, Nie wiem kto, ale ktoś zrobił mi żart - nieśmieszny.
Obudziłam się chyba jakąś godzinę potem. Moja głowa swobodnie opadała na ramię Króla, a on objął mnie swoim ramieniem. Udawałam, że spałam. Te uczucie było nie do opisania. Mogłabym tak leżeć przez cały czas.
-Wstajemy, księżniczko- zaśpiewał mi do ucha blondyn.
Wyprostowałam się i schowałam telefon do torebki. Wyszłam razem z innymi i usiadłam na ławce obok Emilii.
-Co tak długo?- spytała rudowłosa.
-Ech... Długa historia- uśmiechnęłam się,
Po odprawie, razem z Emilką znalazłyśmy wolne miejsca w samolocie i już po chwili samolot wzbił się w powietrze. Przypomniał mi się moment, kiedy wyleciałam z Londynu. Brakuje mi tu Katy.
-Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada- zapytała mnie Krupa.
-Tak- odpowiedziałam krótko.
W samolocie również zrobiłam sobie małą drzemkę. Tym razem obudziła mnie Emilka, gdy podchodziliśmy już do lądowania. Wyszliśmy z lotniska i wsiedliśmy do jakiegoś autobusu, który z ledwością pomieścił naszą gromadkę. Ku mojemu zdziwieniu nie wysiedliśmy przed pięciogwiazdkowym hotelem, wręcz przeciwnie - wysiedliśmy na polu biwakowym.
-Proszę pani! Co to ma być?- zapytałam naszą wychowawczynię.
-No mieliśmy tu nocować jeden dzień. Nie wiecie o tym?
-Nie- odpowiedziała cała grupa razem.
-No... To teraz już wiecie. A i na drzewie informacyjnym wywieszona jest lista kto z kim dzieli namiot, i który namiot jest dla was przeznaczony- uśmiechnęła się blado. -Jakieś pytania?
-Gdzie jest to drzewo?- zapytał ktoś z końca.
-Noooo- zamyśliła się. -Gdzieś tu- i zniknęła nam z oczu.
Razem z Emi poszłyśmy szukać tego drzewa. Co jak co, ale drzew to od cholery tu jest! Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy je. Prosimy o brawa! Jestem z Emilką, oł-je! To mi pasi. No i namiot z numerem dziewięć. Weszłyśmy do zielonego namiotu i zapoznałyśmy się z regulaminem, który... Ha! My i regulamin, hahahahahahahhahahahahhahahahha!


Oczami Kasi

-Gdzie jest Lidka?- zapytałam ciocię krzątającą się po kuchni.
-W Hiszpanii- odpowiedziała spokojnym tonem.
CO?!
-Nie spóźniły się?
-Na szczęście nie, ale było blisko.
-Kurwa- powiedziałam po cichu.
Od razu pobiegłam do mojego pokoju i zadzwoniłam do Laury.
-Przyjdź, teraz- i rozłączyłam się.
Dziewczyna weszła dyskretnie, nikt jej nie widział - i dobrze. Ustaliłyśmy, że ona w tym domu ma być anonimowa.
-Co jest?
-Pojechała, rozumiesz! Ten twój plan gówno dał- wysyczałam jej w twarz.
-To ty suko, nie umiesz poleceń wykonywać- odburknęła.
-Phi! Też mi coś.
-Ale najgorsze jest to, że ona i Sebastian przez tydzień będą nierozłączni, kurwa- usiadła na kanapie.
-Nie jest źle, ona jest za głupia na Sebę- powiedziałam.
-Tak się tylko wydaję, ale ta zdzira ma większa dupę niż jej się wydaje.
-To znaczy?
-Jak przyjedzie, to zadzwoń, bo mam nowy, lepszy plan- uśmiechnęła się.
-Trochę się boję.
-Nie ma czego. Cześć!- i wyszła.
Rzuciłam się na łóżko. Tak, to ja schowałam walizkę Lidii. Tak, to ja przestawiłam jej godzinę w telefonie. Tylko nie myślałam, że ustawi sobie budzik, a z resztą... Jak można było na to nie wpaść! Tak, to były głupie pomysły Laury. Ale moim zdaniem i tak z tej znajomości nic nie będzie. Większe szanse u Sebastiana ma Lidia. I to o wiele, wiele większe. Głupi się do tego przyznać, ale uważam, że blondynka jest bardzo ładna i nie dziwię się chłopakowi. Ona jest sympatią wszystkich chłopców na tym osiedlu. Dlatego blondyn ma wiele konkurentów. Trzymam za nich kciuki!


Oczami Sebastiana

Ściemniło się. Było chłodno, bardzo chłodno. Komarów też od cholery. Siedzieliśmy przy ognisku przy dźwiękach gitary. Na razie wyglądamy na jakiś obóz integracyjny. Jestem też zdziwiony, skąd ja znam takie słowa? A z resztą nieważne. Znudziło mi się słuchanie brzdęków gitary, więc postanowiłem się przejść. Wstałem i skierowałem się na ścieżkę, która była na środku kempingu. Przy namiotach siedzieli ludzie, niektórzy już położyli się spać, niektórzy gadają a niektórzy pożyczają dziewczynom bluzy. Co?! Stop! Wróć! Lidia, tak to Lidka. Waldemar pożycza bluzę Lidii! No co to za dzień! Trzeba coś zrobić, bo on ją chyba zaraz pocałuje. Podszedłem do nich i położyłem dłoń na biodrze dziewczyny. Ona posłała mi zdziwione spojrzenie, ale nic nie mówiła.
-Coś mówiłeś?- zapytałem Jakubiaka.
-Tak, a co?- chłopak posłał mi zabójcze spojrzenie.
-Fajnie, ale musimy już lecieć. Lidia, pożegnaj się ładnie, papa- pomachałem szatynowi i razem z dziewczyną usiedliśmy przy ognisku.
-Czy ty mi powiesz, do cholery, co to miało znaczyć?- naskoczyła na mnie.
-A czy ty mi powiesz od kiedy Jakubiak jest twoim przyjacielem?
-On nie jest moim przyjacielem- Niebieskooka wybuchła śmiechem.
-To czemu masz jego bluzę?
-A co zazdrosny?
-A co to ma do rzeczy- podniosłem brwi.
-Nic?
-Jakubiak jest idiotą.
-Zaskoczę cię, ale o tym wiem- uśmiechnęła się kpiąco. -Ja już muszę iść- wstała i odeszła.
To jeszcze nie koniec.


Oczami Lidii

Jest już grubo po jedenastej, a my dopiero położyłyśmy się spać. Jest zimno, ciemno i strasznie. Mieszkamy na jakimś odludziu w lecie, rozumiecie? W lesie! Większość horrorów rozgrywa się w lasach. Zostaliśmy we dwie w namiocie, w środku lasu. Prawda, że brzmi strasznie?
-Śpisz?- zapytałam Emilki, która swoją drogą jest śmiesznie ubrana.
-Nie, bo się boję- jęknęła.
-Nie ma Dominika, co?- zaśmiałam się.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy parą?
-Na razie- odpowiedziałam tajemniczo.
Dostałam poduszko w twarz.
-Auć?
Usłyszałam dźwięczny śmiech rudowłosej, aż tu wreszcie coś zatrzęsło naszym namiotem. Boję się! Słychać było dźwięki łamanych gałęzi i jakieś ryki. Przytuliłam się do przyjaciółki, a ona zaczęła się cała trząść. Nie mogłam wydostać z siebie żadnego dźwięku.
-Uciekajmy!- rzuciła Emilka i już po chwili była na zewnątrz.
Ja nie mogłam się ruszyć. Strach usztywnił mi wszystkie kończyny. Czekałam na coś, albo na kogoś. Dopiero gdy coś dosłownie wlazło w namiot zaczęłam krzyczeć.
-Co się stało?- do namiotu wszedł Sebuś.
-Boję się- zadygotałam.
Niebieskooki bez słowa usiadł obok mnie i po prostu mnie przytulił. Właśnie tego mi było trzeba. W jego ramionach czuję się taka bezbronna, ale właśnie to daje mi pewność, że nic mi się nie stanie, bo on tu jest. Wtulona w jego tors zasnęłam.
                        * * *
Obudziłam się dość wcześnie, ale nie tak wcześnie jak Sebastian. Licealista wpatrywał się we mnie jak śpię.
-Masz świetną piżamę- przyznał.
Spojrzałam na mój strój, który jakby tu powiedzieć... Nie zakrywał brzucha.
-Zboczuch- walnęłam go poduszką.
-Skoro jestem zboczuchem, to dlaczego się ze mną przespałaś?
-Że co?!- krzyknęłam.
-No wiesz...-zawisł nade mną. -Spaliśmy razem, sami, w jednym namiocie, przytuleni- zaczął wymieniać.
-A o to ci chodzi.
-Z ciebie też niezły zboczuszek- połaskotał mnie po brzuchu.
-Hahaha, nie.
Przeszłam do pozycji siedzącej zawalając chłopaka.
-Gdzie idziesz?- zapytał.
-Przejść się.
-Beze mnie, nie idziesz- złapał mnie za rękę.
-To ja zostaję- ponownie się położyłam.
-No to mamy przynajmniej więcej czasu dla siebie- przytulił mnie.
-I tak źle, i tak nie dobrze- stwierdziłam.
Na szczęście w tej chwili zadzwonił mój telefon.
-Tak?- odebrałam. -Nie żartuj, serio?
Chłopak puścił mnie i uważnie obserwował moją twarz.
-No dobra, to ja lecę, pa!- rozłączyłam się.
-Coś się stało?- zapytał Sebastian.
-Nic ważnego. Ja już muszę lecieć- i wybiegłam z namiotu.
Zaśmiałam się, ponieważ nie było to nic wielkiego, po prostu Emilia chciała się zapytać, czy jestem cała, a ja skorzystałam z okazji i opuściłam to zakazane miejsce. Mam już dosyć tego obozu!


Oczami Sylwii

-Idziemy na śniadanie?- zapytała Paulina poprawiając swojego koka.
-Noooo- przeciągnęłam się. -Więcej nie śpię w namiocie.
-Ja też.
Skierowałyśmy się w stronę stołówki i wpadłyśmy na Lidię.
-Cześć, cześć- przywitała się. -Jak nocka?
-Nie pytaj- mruknęłam.
Dziewczyna wzięła to za żart, ale prawda była inna. Miała być super wycieczka, a na razie jest pole biwakowe. Hura!
Wzięłam sobie coś do jedzenia i usiadłam obok Celiny, bo tylko obok niej było miejsce.
-Chyba się nie wyspałaś?- szepnęła mi do ucha. -Widać.
-I tak wyglądam lepiej od ciebie- uśmiechnęłam się krzywo.
W tej chwili obok niej usiadł Julian, ble! Całująca się para to najgorszy widok ever!
-A ty...- zwróciłam się do Pauliny lecz ona też była zajęta swoim chłopakiem. Forever alone!
Nie chciałam im przeszkadzać, więc wstałam i poszłam do namiotu. Wzięłam swój telefon i poszłam się przejść; sama, bo jak inaczej. Usiadłam pod drzewem i oparłam o nie głowę.Czasami mam wrażenie, że wszystko jest do dupy! Pomasowałam sobie skronie i otrzepałam swoje ubranie. Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Idąc drogą powrotną, patrzyłam na czubki swoich butów. Fajnie byłoby mieć chłopaka, takiego mojego; i tylko mojego. Nie panując nad sobą nagle się zatrzymałam. Rozejrzałam się dookoła. Nic nadzwyczajnego. Znów przeniosłam swój wzrok na moje baleriny i nagle coś przykuło całą moją uwagę. Schyliłam się i zerwałam czterolistną kończynę. Czyżby szczęście się do mnie uśmiechnęło?
                                                    ***
Cześć, cześć, cześć...
Przepraszam, że tak długo, ale długi ciekawy i nie mogę się doczekać Waszej reakcji pod następnym rozdziałem :p On jest taki supcio, że nawet ja nie mogę się go doczekać xd
No to fajny rozdział, moim zdaniem i do następnego! :3


wtorek, 14 października 2014

12. ^No chyba śnisz^

Oczami Celiny 

Że też musiałam akurat dziś zaspać. Biegłam ile sił w nogach, by zdążyć choć na drugą lekcję. Będę musiała wtedy zostać w kozie, a dzisiaj mam balet. Początek października nie zrobił na mnie dobrego ważenia. Zimno, mokro i wietrznie - to są przymiotniki opisujące minione dni. Nade mną zbierały się czarne chmury i zaczęło wiać, że musiałam przez chwilę ustać i złapać powietrze. Spojrzałam na komórkę. Mam pięć minut, a jeśli nie wyrobie się w tym czasie, będę miała przechlapane.
Do szkoły wlecę za trzy, dwa, jeden... I bum! Trzasnęłam drzwiami klasy i uśmiechnęłam się do polonistki.
No i zamiast usiąść i rozpakować się musiałam przez całe pięć minut słuchać opierdalingu nauczycielki. To jeszcze przejdzie, ale gdy rzuciłam okiem na klasę i zauważyłam tą sukę Beatę siedzącą jak niby nic z Julianem to miałam ochotę wybuchnąć. Jeszcze ten jej strój. Nie wyjdzie z tej sali cała. Dzwonek! Uczniowie spakowali się, a ja grzecznie czekałam na mojego chłopaka tuż przy wyjściu. Niestety, nie był sam. Towarzyszyła mu ta szmata.
-No to do jutra- uśmiechnął się do niej Julian.
Że co?!
-Jakie jutro?!- krzyknęłam.
-No... Beata zaproponowała mi korepetycje, a ja chętnie zgodziłem się na jej propozycję, bo ja i język polski nie współgramy ze sobą- zaśmiał się.
-Czy ty jesteś totalnym...- zaczęłam.
-Oj, Celinka. Uspokój się- do dialogu wkręciła się Beata. Jeszcze tej tu mi brakowało. -Przecież nic mu się nie stanie.
-Jemu może nie, ale tobie zaraz może coś się stać- syknęłam przez zaciśnięte zęby. Chce wojnę? To niech ją ma!
-Uważaj na słowa- odwróciła się i poszła.
-A ty- wskazałam palcem na mojego chłopaka. -Uważaj, chyba że jestem ci obojętna i moje zdanie masz w dupie!
-Ale kochanie...- zatrzymał mnie.
-Zostaw mnie- zdjęłam jego rękę z mojego ramienia.
-Przepraszam.
-Fajnie- uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki.
Frajer!


Oczami Lidii

-Lidia!- usłyszałam głos zza moich pleców.
-Sebastian, cóż za niespodzianka- odpowiedziałam bez entuzjazmu odwracając się.
-Jedziesz na wycieczkę?- zapytał.
-Tak- spojrzałam na niego. -A ty?
-A chcesz żebym pojechał?- spytał.
-Nie.
-Ale tak na serio?
-Nie.
-A tak troszkę?
-Nie.
-Och, jak tak nalegasz to pojadę- posłał w moją stronę chyba najlepszy uśmiech, na który było go stać.
-Kurwa.
-Nie przeklinaj przy dzieciach- upomniał mnie.
Przewróciłam oczami i schowałam książki do szafki.
-Masz ochotę na wagary?
-Nie zmuszaj mnie do złego, szatanie- zaśmiałam się.
-Ja?! Ja jestem aniołkiem- stwierdził oburzony.
Haha! Teraz to dojebał.
-I tak nie pójdę- wypięłam język.
-No doooooobra- mruknął zrezygnowany. -Jesteś sztywna.
-Ja?! Ja jestem aniołkiem.
                                                         * * *
Dzwonek kończący siódmą lekcje zadzwonił niewiarygodnie szybko. Wyleciałam ze szkoły również nieprawdopodobnie szybko. Wleciałam do domu, rzuciłam plecak na środku salonu i usiadłam na kanapie.
-Och, Lidia- zobaczyła mnie ciocia. -Co tak szybko?- spojrzała na zegarek.
Uśmiechnęłam się do cioci, ale w tej samej chwili dostałam sms. Nadawcą była Katy. No i jak to my, zaczęłyśmy rozmawiać.
-OOOOOOOOOOBIAD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wydarła się ciocia, aż cały dom za wibrował.
Co, jak co, ale głos to ma.
-No to jak w szkole?- zapytał wujek przy posiłku.
-Dobrze- odpowiedziała Sylwia.
-Czemu zawsze odpowiadasz tak samo?
-Czemu zawsze zadajecie te samo pytanie?
-W sumie, to też racja- mruknął zrezygnowanym tonem wujek.
Reszta obiadu przeminęła spokojnie. Obyło się bez zamęczania nas pytaniami: jak tam w szkole? Po obiedzie jeszcze chwilkę siedziałam przy stole, a potem wstałam i wyszłam z domu. Włożyłam sobie słuchawki w uszy i nucąc ulubioną melodię szłam przez ulicę. Nie wiem dlaczego, ale poszłam do parku, a tam zobaczyłam chłopaków z mojej klasy. Oni również mnie zobaczyli i już z dala krzyczeli do mnie - cześć! Wśród nich również był Sebastian. Co jak co, ale ja spotykam go na każdym kroku. A może on mnie śledzi? OMG! A co jeśli on umie się teleportować, ale wszczepił mi jakiś czip, który pomaga mu mnie zlokalizować?! Haha, Lidia... Ty to masz pomysły!
Niestety byłam zmuszona usiąść przy chłopcach i gadać z nimi jakieś dobre pół godziny.
-Masz ochotę na kawę ze mną?- zapytał Sebastian, co było do przewidzenia.
-Na kawę tak, z tobą nie- mruknęłam pod nosem.
-No to idziemy!
-No chyba cię coś gnie.
-Cococococococococococococo?
-Kaczki szczą!
Jego mina w tym momencie - bezcenna. Ha! Trzeba wynieść z domu jakieś cięte riposty, bo bez tego - ani rusz!
-Cięta riposta- zaśmiał się.
-Na prawdę muszę wracać- powiedziałam.
-Czyli kawa będzie następnym razem?- zrobił minkę smutnego pieska.
-Moooooooooże...
-Odprowadzę cię- zaproponował.
Z doświadczenia wiem, że jak on już sobie coś wymyśli - to mu tego z głowy się nie wybije. Więc tylko kiwnęłam głową i ruszyłam na przód.
-Czemu tak ciągle do mnie wyrywasz?- spytałam, bo ciekawość ogarnęła mnie całą.
No, bo kto o zdrowych zmysłach chodzi ciągle za jedną i tą samą dziewczyną?!
-A nie mogę?- spytał poirytowany.
-Nic się nie robi bez powodu.
-Oczywiście, mam powód- nagle spoważniał.
-A więc słucham...
-Powiem ci go, jak wreszcie będziesz moją dziewczyną- objął mnie w talii.
-Tak to ja się nie bawię- zmarszczyłam brwi.
-To nie zabawa, kochanie- dał mi całusa w policzek.
-A więc nigdy się tego nie dowiem- zaśmiałam się.
-Nigdy, nie mów nigdy- zanucił.
-A więc zakład?
-O co?
Uśmiechnęłam się i szepnęłam mu do ucha moją propozycję.
-Stoi- uścisnął moją dłoń w tradycyjnym geście.
-Wygram- odrzekałam pewnym tonem.
-No chyba śnisz, księżniczko!
-Chyba ty!
-Cięta riposta zawsze spoko- dźgnął mnie łokciem.
-Możesz mnie nie tykać?!
Blondyn uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. O nie! O nie! O nie!  Ja znam ten uśmiech... Wpadło mu coś do głowy. A on ma same głupie pomysły. Podszedł do mnie i przełożył sobie mnie przez ramię. No chyba go powaliło!
-Co ty robisz?- zapytałam.
-Odprowadzam cię- odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Nie lubię cię- mruknęłam zrezygnowanym tonem.
-Od nienawiści do miłości- zanucił.
Ech.... Gdy wreszcie doszliśmy chłopak postawił mnie, a ja walnęłam go w twarz. Bim bam!
-To miało boleć? - zapytał poirytowany.
Moje zdziwienie było na max'a.
-Emm... Tak!
-To ja cię kochanie poduczę samoobrony- przewróciłam oczami.
-Po co?
-Żeby ktoś cię nie zaciągnął i nie...
-Nie dokańczaj- zatkałam mu usta dłonią.
-No tak jak?
-No dooooooooooobra.
-To jutro po szkole.
-To pa- zniknęłam za drzwiami domu i zjechałam po ścianie plecami. Co za dzień....


Oczami Emilki

-Zaraz u ciebie będę, pa!- zakończyłam połączenie.
Dzwoniła Lidia, chyba chce poważnie pogadać. Ciekawe o czym...
Weszłam do jej pokoju i zastałam blondynkę leżącą na łóżku.
-Mam problem...- zaczęła.
-Słucham- usiadła na krzesełku.
-No bo ja mam tak jakby jutro randkę z Sebastianem i nie wiem w co się ubrać- jęknęła.
-A od kiedy on zaczął cię obchodzić?- zaśmiałam się.
-On?! Mi?! W życiu- prychnęła.
Tia... I tak w to nie wierzę. Miłość u nich wisi w powietrzu.
-A właśnie jedziesz na wycieczkę do Hiszpanii?- zapytała.
-Tak, jadę- uśmiechnęłam się.
Otworzyła jej ogromną szafę i doznałam szoku. Tyle ciuchów! Wow!
-Załóż to i to- dałam jej do ręki gotowy już zestaw.
-Dobry pomysł!-odłożyła ciuchy i zamknęła swoją szafę. -Idziemy na zakupy?
-Jeśli mają być to zakupy na wycieczkę to jasne!- odpowiedziałam.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła- przyznała wychodząc z domu.
-Co ty byś beze mnie zrobiła- powtórzyłam.
Wpadłyśmy w tok rozmów i nawet nie zauważyłyśmy osoby, która szła obok Lidii.
-Bu!
Lidia pisnęła, a ja odskoczyłam dalej.
-Co ty tu robisz?- zdołałam tylko to z siebie wydusić.
-Chcę spędzić razem z wami czas- odpowiedział.
No chyba śni!
                                                        ***
Cześć! :D
Jak tam szkoła? :o
U mnie dużo nauki i ogólnie jbcjkslbfhkslbhf :c
Jutro mam kartkówkę z chemii, OMG ;-;
Czo to za czasy? :<
No dobra, zostawmy temat szkoły :p
Jak się podoba rozdział?
Taki trochę niedorobiony, bo za bardzo czasu nie mam, ale przynajmniej dodany xD
No to czekam na komentarze...
Buźka!
Do następnego *v*