niedziela, 27 kwietnia 2014

5. ^Wiedziałem, że się jej podobam^

-Jakubiak! Jesteś tam?!
Wszyscy odwrócili się w stronę Sebastiana i zrobili głupie miny. Ja to wszystko obserwowałam z bezpiecznej odległości. Z grupki uczniów odważnie wysunął się jeden wysoki chłopak. Stanął przed Sebą i powiedział:
-Jak widać jestem. A czego chcesz?
Te ostatnie słowa wypowiedział z takimi emocjami, że ja już bym się dawno wycofała. Na szczęście ja tam nie stoję. Stoi tam tylko Sebastian. Jakubiak był tylko trochę wyższy od Króla, ale obaj byli tak samo przystojni.
-Doszły mnie słuchy, że wstawiłeś pewien filmik do sieci, który jak by to powiedzieć... Stanowczo obraża Sylwię, kurwa!- zaczął przybliżając się do Waldka.
Tamten miał już coś mu odpowiedzieć, ale do rozmowy wtrąciła się nauczycielka od chemii. Kurwa! A było tak ciekawie...
Kobieta uspokoiła chłopaków i trochę ich opierdzieliła, ale po jakiś 5 minutach wycofała się i szybko opuściła to miejsce.
-Choć tu cycu!- powiedział Julian i przytulił Waldka. WTF?! Hah! To trochę wygląda dziwnie, ale z całą pewnością też i śmiesznie.
Waldemar wydostał się z uścisku Juliana i oznajmił:
-Masz dziewczynę, ciulu!
I wtedy musiał zabrzmieć dzwonek! Następna nieskończona akcja. Zawsze jak zaczyna się robić ciekawie to albo zaczynają się zajęcia, albo jakiś żulowaty nauczyciel musi przerwać całą akcję. Ta szkoła jest świrnięta, ale podoba mi się tu.


Oczami Sylwii

-Widać kogoś?- zapytałam moją przyjaciółkę.
Stałam schowana w kąciku woźnego. Nie mogę wytrzymać tego ciągłego naśmiewania się ze mnie. Jak wytykają mnie palcami chcę zapaść się pod ziemię.
Brunetka kiwnęła głową, a ja szybko prześlizgnęłam się na główny korytarz. Szłam na palcach. Oby nikt mnie nie usłyszał, zobaczył, poczuł, itp:.
-To trochę dziwnie wygląda- przyznała Paulina. -Przecież nikogo nie ma.
Miała rację. Wszyscy jakimś dziwnym sposobem wszyscy wylądowali na placu przed szkołą. A ja jestem taka fajna i zostałam w szkole.
-Ja się boję- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Słuchaj, wiem, że jest ci teraz bardzo, bardzo, bardzo ciężko i trudno ci zrozumieć zaistniałą sytuację, ale nie możemy spędzać całych przerw w śmierdzącym kąciku woźnego- tłumaczyła zatrzymując się tuż przede mną. -Nie chcę już więcej randkować z mopami i miotłami. Ale jak tobie podoba się taki układ to proszę bardzo, lecz wiedz, że ja mówię kategoryczne NIE, kurwa!- wykrzyczała mi to prosto w twarz dziewczyna.
-Ulżyło?- zapytałam z przebiegłym uśmiechem.
-Uhg...- odpowiedziała i ruszyła na przód.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i poszłam za brunetką. Gdy byliśmy na korytarzu minęliśmy naszego dyrektora, który powiadomił nas o apelu na sali gimnastycznej. Ruszyłyśmy za dyrem i już po paru chwilach znalazłyśmy się na hali. Usiadłyśmy na krzesełkach i oczekując na rozpoczęcie apelu dyskutowałyśmy na temat zadania domowego z matmy. Szczerze? Głupszego tematu nie mogłyśmy sobie znaleźć. Z każda minutą na sali pojawiało się coraz więcej uczniów. Zajęłyśmy miejsca z tyłu, abym nie zwracała na siebie uwagi. Już po dziesięciu minutach rozpoczął się apel. Dyrektor mówił o balu i o klasie IIa oraz o... Czekaj! Wróć! Bal?! Serio?
-Pamiętajcie, o odpowiednim stroju, bo nie chcę, by sytuacja z tamtego roku się powtórzyła. Jasne?- gadał pan dyrektor.
Czyli wyszło tak, że dyrektor zrobił jakiś bal, na który trzeba przyjść w garniturze lub w sukienkach. Chłopaki muszą zaprosić dziewczyny, bo będą każdej parze robić pamiątkowe zdjęcia. Ciekawe kto mnie zaprosi...
Na przerwie do Pauliny podszedł Bartek i odważnie zapytał:
-Czy nie zechciałabyś wybrać się ze mną na ten bal?
Licealistka przewróciła oczami i odpowiedziała:
-Proponuję taki układ... Jeśli do weekendu nikt mnie nie zaprosi na ten bal to idę z tobą.
Chłopak przybliżył się do brunetki i coś jej szepnął na ucho. Ciekawe co... I tak całą rozmowę na drugiej przerwie opowie mi moja przyjaciółka.
Nie chciałam przeszkadzać parze więc wycofałam się do łazienki.


Oczami Juliana

-To kiedy zaprosisz mnie na ten bal?- zapytała moja dziewczyna dając mi kuksańca w bok.
-Ja czekam na idealny moment- odpowiedziałem całując ją.
-Rzygam tą miłością!- wykrzyknął Leon.
Mimowolnie uśmiechnąłem się i spojrzałem na zegar. Powinienem być od 10 minut na lekcji. Zaspaliśmy na dzwonek. O kurwa! Co teraz?
-Spójrzcie na zegar- rozkazałem.
-Cholera!- krzyknęli wszyscy.
-A może by tak pójść na wagary. To ostatnia lekcja więc nic się nie stanie- stwierdził Bartek.
Postanowiliśmy jednak wlecieć na lekcje, czyli zrobić tak zwane "wejście smoka". Wszyscy pobiegliśmy do klasy i zastaliśmy polonistkę piszącą na tablicy temat.
-Przepraaaszamy za spóźnienie- powiedział Bartek.
-Siadajcie- mruknęła nauczycielka.
W tej samej chwili do klasy ktoś zapukał. Pedagog podszedł do drzwi i gdy tylko je uchylił uśmiechnął się szeroko i zaprosił ją do klasy. Próg przekroczyła jakaś laska.
-Dzień dobry. Nazywam się Beata Zawadzka i jestem studentką. Przyjechałam na praktyki i przez jakiś czas będę z wami na lekcjach polskiego.
-Dzień dobry, Beatko. Tak, tak. Pan dyrektor już wszystko mi powiedział. Usiądź tam na końcu. Nawet przyszykowałam już dla ciebie krzesełko- tłumaczyła pani.
Szczerze mówiąc to ta babka była niezła. Młoda, piękna, chuda. I do tego chyba tylko parę lat ode mnie starsza. Ma bardzo długie blond włosy i piękny śnieżnobiały uśmiech. A to jeszcze nie koniec. Gdy przechodziła obok mnie puściła do mnie oczko. Chyba zauważyła to Celina, bo posłała jej zabójcze spojrzenie. Fiu-fiu. Może będą się o mnie lały.
-Ta studentka to wredne babsko. Nie lubię jej-oznajmiła na przerwie Celinka.
-Nie oszukujmy się. Jesteś po prostu zazdrosna o mnie- przyznałem.
-Phi. Chciałbyś kotku.


Oczami Lidki

Skończyłam zajęcia. Szłam zamyślona uliczką co chwila kopiąc mały kamyk. Zbliża się weekend. Wszyscy trąbią o imprezach, a mnie nawet nikt nie zaprosił. Po pierwsze nie chcę się wpraszać na żadne domówki, a po za tym nawet nie wiem gdzie one się odbywają. A do tego jeszcze uciekam przed Sebastianem i jego paczką. Wszyscy są tacy sami... No może Leon jest okey, ale nikt więcej. A do tego jeszcze wszyscy ślinią się na widok tej praktykantki. Dziewczyna jak każda inna. Do szkoły ona mogłaby się ubierać normalnie, a nie tak, aby prowokować mężczyzn swoim ciałem. Jedno, wielkie dno! I jeszcze jak ona lepiła się do Sebastiana. Zdzira! I nie, nie jestem o niego zazdrosna. Jestem po prostu wkurzona na tą bakę! Tak! Sebastian nic mnie nie obchodzi...
W tej chwili zadzwonił mój telefon.
-Cześć, skarbie- rozpoznałam głos Emilki.
-Cześć. Gdzie zniknęłaś po lekcji polskiego? Wszędzie cię szukałam.
-A no wiesz... Uczyłam się z Dominikiem- odpowiedziała lekko zmieszana dziewczyna.
-Powiedzmy, że ci wierzę- odpowiedziałam. -Masz plany na weekend?
-A kto ich nie ma? Tylko, że ja mam trochę odmienny plan i będę się uczyła- trzepotała Emilia.
-Z Dominikiem?
-Tak jakby.
-Dobra. To ja się tam wam nie wcinam aniołeczki i sobie róbcie to, co nazywacie uczeniem się-gadałam.
-Dobra kończę. Pa- pożegnała się i zakończyła połączenie.
Prychnęłam pod nosem. Widać, że ona coś czuje do Dominika. Na oko nie jest zły. Nie znam go tak za dobrze więc nie będę go oceniać. Mam tylko taką obawę, że niedługo i Dominika poderwie ta studentka.
Weszłam do domu i przywitałam się z ciocią. Potem wbiegłam po schodach na górę i udałam się do swojego pokoju. Był to dla mnie szok, gdy w moim pokoju zobaczyłam Sebastiana leżącego na moim ukochanym łóżeczku.
-O mój Boże!- krzyknęłam przestraszona.
-Cześć skarbie- przywitał się i zmienił pozycję na siedzącą.
-Co ty tu robisz?- zapytałam lekko podirytowana.
-Co tylko zechcesz- odpowiedział i puścił mi oczko.
Ja z nim nie wytrzymam!
-Jak tu wszedłeś?- zapytałam. To przecież logiczne, że moja ciocia by go nie wpuściła.
-Wszedłem przez okno- stwierdził i pokazał na otwarte okno.
Kurde! Dobry jest!
-Po co?
-A no wiesz.... Zabieram cię gdzieś!- wykrzyknął.
-Ale my nie jesteśmy razem- odburknęłam. -Mam przeliterować?
-Oj. Zamknij tą śliczną buziulkę i chodź- odrzekł i pociągnął mnie za rękę w stronę okna.
Sam wyskoczył pierwszy i ustał na dachu.
-To na pewno bezpieczne?- zapytałam przestraszona.
-Tak.
Chłopak pociągnął mnie, ale ja stawiłam opór.
-Mam lęk wysokości- syknęłam stojąc jak głupia na parapecie.
Sebastian przybliżył się do mnie i szepnął:
-Zamknij oczy i myśl o czymś miłym, na przykład o mnie oraz trzymaj się mnie mocno.
Kiwnęłam głową. Czekaj... Co?! Czemu ja się na to zgadzam?!
Oplotłam nogami blondyna i przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i myślałam o... no właśnie! Myślałam o Sebastianie!
Czułam jak licealista zwinnie porusza się po dachówkach. Zrobił parę skoków i powiedział:
-Już jesteśmy słoneczko.
Otworzyłam oczy i zeszłam z Seby. Król uśmiechnął się lekko i poszedł trzymając mnie za rękę.


Oczami Leona

Leżałem sobie spokojnie na łóżku po całym dniu harówy. W pewnej chwili do mojego pokoju wparował Bartek. Rzucił się na łóżko tym samym zwalając mnie. Spadłem na dywan i krzyknąłem:
-Jaka samowolka! Spierdalaj póki jeszcze masz czas.
Bartek uśmiechnął się promiennie i wstał z łóżka.
-Dobra, nie będę się z tobą kłócił. Mam takie pewne info. A więc słuchaj... Jest impra i będą dziewczyny, muzyka, żarcie...- zaczął wyliczać brunet.
-Dobra! Rozumiem. Nie musisz objaśniać. Ale chcę ci przypomnieć, że jutro piąteczek i szkoła. Jak przyjdę do domu w stanie po imprezowym to wiesz, jak to się dla mnie skończy- powiedziałem sprzątając swój pokój. Był tu niezły bajzer. -Może mi pomożesz?
-A czy to mój pokój?- zapytał.
-Nie.
-Nie mój pokój, nie moja chałupa, nie mój problem.- odpowiedział szczerząc się.
A dla mojego jeszcze większego szczęścia, Bartek zaczął rozwalać mi wszystkie rzeczy, czyli jednym słowem-bałaganił.
-Kurwa! Zaraz ci coś zrobię- stwierdziłem wkurzony.
Chłopak podszedł do szafy i wyjął z niej mój imprezowy strój.
-Musisz dziś być. To będzie niezapomniana impreza- odrzekł podając mi ubrania.
Po chwili zastanowienia postanowiłem jednak pójść na tą imprezę, ale nie pić. Hahaha! Oszukuję sam siebie.
Szybko ubrałem się i oznajmiłem rodzicom, że wychodzę. Już po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Impreza musiała już trwać dobrą godzinę. Skąd to wiem? Wystarczy spojrzeć na imprezowiczów.


Oczami Sebastiana

Szedłem z Lidką po ulicach. Zbliża się wieczór, och, och! Impreza nadchodzi! Lidia nawet nie wie, że własnie idzie ze mną na dyskotekę. Ale jedno mnie w tym dziwi... Ona z własnej woli idzie ze mną do tego klubu. No może tak nie całkiem, ale nawet jej ciocia się zgodziła. Ta jej ciotka to fajna babka. Ustaliłem z nią wszystkie szczegóły. Ma nie być pijana i mam ją odstawić o północy. Musiałem wejść przez okno i zaczekać na dziewczynę w jej pokoju. Potem parę trików i jest cacy, cacy.
-Daleko jeszcze?- zapytała blondynka.
-Już bliziutko, kochanie- odpowiedziałem puszczając jej oczko.
Licealistka przewróciła oczami i głośno westchnęła.
Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Przed klubem czekali już Leon i Bartek. Przywitaliśmy się z nimi i razem wkroczyliśmy do klubu.
-Zatańczysz, ślicznotko?- zapytałem Lidki.
-Nie-odburknęła.
-Nie daj się prosić- powiedziałem i pociągnąłem dziewczynę na parkiet.
Czy tego będzie chciała, czy nie i tak będzie tańcu, tańcu.
Leciała teraz akurat jakaś szybka piosenka. W trakcie tańczenia ktoś podszedł do nas i powiedział:
-Odbijany!
Odwróciłem się i zobaczyłem Waldka Jakubiaka. A ten tu czego?
-Przykro mi Walduś, ale zdaję mi się, że ona tego nie chce- odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-Nie pytałem ciebie- syknął.
-Jest jeszcze jeden problem... Otóż jeśli ona pójdzie tańczyć z tobą, ja zostanę bez pary- powiedziałem nie puszczając blondynki.
-Ja mogę zatańczyć z tobą- odezwał się jakiś piskliwy głosik. Spojrzałem w kierunku skąd dochodził i ujrzałem Beatę. Jeszcze jej tu brakowało. W tej chwili do rozmowy wtrąciła się Pawłowska:
-A ty tu czego?
-Jak ty się do mnie odzywasz! Coś ci nie pasuje? Przecież masz partnera- powiedziała i wskazała na Jakubiaka. -Więc czego jeszcze dusza pragnie?
Zielonooka przewróciła oczami i cicho burknęła. Następnie wzięła Waldemara za rękę i zaczęli tańczyć.
A co ja miałem zrobić? Musiałem zatańczyć z Zawadzką. Po przetańczeniu paru piosenek zauważyłem, że Lidka schodzi z parkietu ze swoim partnerem. Zapytałem studentkę czy idzie się napić. Ta, pokiwała twierdząco głową i ruszyliśmy do barku. Przy drinkach siedziała już Lidia z chłopakiem. Przeczytałem z oczu dziewczyny, że potrzebuje pomocy. I gdy już miałem do niej iść zatrzymała mnie Beacia. Szarpnęła mnie i pocałowała. Co?! Oderwałem się od ust kobiety  i zauważyłem zmierzająca do nas Pawłowską. Stanęła przed Zawadzką i wylała na nią cały swój drink. Oooo... Wiedziałem, że się jej podobam! Studentka natomiast pchnęła licealistkę, a ta potoczyła się do tyłu. Upadła i uderzyła głową w ścianę. Szybko podbiegłem do nieprzytomnej uczennicy i wziąłem ją na ręce. Wyniosłem ją z budynku i położyłem na trawie.
Dopiero po paru minutach zauważyłem, że za mną przyszedł Waldek i niestety też Beata. Po paru chwilach Lidka odzyskała przytomność.
-Boli cię coś?- zapytałem.  
-Głowa- odpowiedziała ochrypłym głosem.
-Widzisz co zrobiłaś?!- krzyknąłem na praktykantkę.
Dziewczyna tylko wzdrygnęła ramionami i usiadła na trawie. Walduś przysunął się do Lidii i pogłaskał ją po czole. Po chwili schylił się i pocałował ją! Nie no, ja już nie mogę z nim! Co za dzień!
-Ej, Jakubiak nie pozwalaj sobie- powiedziałem przerywając ich pocałunek.
Blondyn wstał i podszedł do mnie.
-Nie pasuje ci coś?- warknął.
-Owszem- syknąłem i uderzyłem Jakubiaka.
Nawet nie wiecie ile ten cios sprawił mi radości. Zawsze marzyłem o uderzeniu tej brzydkiej mordy. Ale za bardzo zacząłem zachwycać się tym ciosem i nie zauważyłem, gdy on wziął zamach i uderzył pięścią w moją twarz. Laski przerwały bójkę.
-Przestańcie!- wrzeszczała Beatka. -Nie wiem jak wy, ale ja wracam do klubu- dodała i odeszła.
Jeszcze przez chwilę mierzyłem się wzrokiem z Waldemarem, ale potem on też odszedł. No i dobrze...
-Czy mogę już iść do domu?- zapytała.
Zaczepiłem jakiegoś gościa z zegarkiem i zapytałem, która jest godzina.
-Za pięć minut północ- odpowiedział.
Kurwa... Miałem ją odprowadzić przed północą.
-Możesz iść?- zapytałem.
Dziewczyna powoli wstała i spróbowała zrobić krok, lecz od razu runęła na moje ramiona.
-Kręci mi się w głowie- szepnęła.
Mam mało czasu i nie w pełni sił Lidkę. Trzeba działać. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem biegiem. Może zdążę przed północą. Po paru minutach zdyszany dotarłem na miejsce. Otworzyłem dziewczynie drzwi i trzymając ją pomogłem przejść przez próg. Zaniosłem ją na górę, a następnie delikatnie ułożyłem na łóżku. Zielonooka wymruczała ciche "dziękuję" i o dziwo pocałowała mnie!

                                                       ***

Heuheuheu :D
Jest już rozdział piąty :) Musieliście długo czekać, ale mam nadzieję, że było warto ;> No to teraz tak... Na następny rozdział będziecie musieli czekać nawet nie wiem ile, bo zbliża się koniec roku szkolnego i muszę poprawić wszystkie złe oceny. A do tego zbliża się konkurs i muszę się uczyć. I jeszcze mam niedługo zawody. Ale spróbuję dodać go jak najszybciej. Na pewno nie będziecie musieli na niego czekać miesiąc, po prostu dodam go za parę tygodni ^.^
No to tradycyjnie: Do następnego! :>







niedziela, 20 kwietnia 2014

4.^Te niebieskie gówno zrujnowało mi życie^ + nowi bohaterowie w zakładce "bohaterzy"

Oczami Sylwii

Matematyczka przepytywała chłopaków z ostatniej ławki. Tylko traci czas. Nic nie umieją. Ja w każdym bądź razie im nie pomagam. Paulina siedzi niedostępna dla nikogo, a Lidka rozmawia z Leonem. Znalazła se chłopaka pierwszego dnia szkoły.
-Cisza! Ile razy mam was uciszać!- krzyknęła wkurzona nauczycielka na całą klasę. -A wy dwaj siadajcie. Jedynki! Nic nie umiecie! Macie już trzecią jedynkę w tym miesiącu!
-A walić to!- odezwał się jeden z nich.
-Zapracowałeś na kartkówkę dla całej klasy. Oprócz ciebie Lidka. Ty jesteś nowa więc zapewne jeszcze nie opanowałaś materiału. Piszemy imię i nazwisko.
-A adres też?- palnął Julian.
-Tak. I może jeszcze numer telefonu- odpowiedziała matematyczka.
-Na mój numer to trzeba zapracować!- krzyknął ktoś z końca.
-To napiszesz pesel jak ci się nie podoba.
-Może jeszcze frytki do tego?
Na szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek i dialag naszej pani z klasą się zakończył. Jeśli trwałby on dalej, nie wiem jak to by się potoczyło. Lepiej nie wkurzać matematyczki, bo to sam diabeł wcielony!
Wstałam i jak najszybciej skierowałam się do drzwi pociągając za sobą moją przyjaciółkę. Usiadłyśmy na trybunach, ponieważ mamy teraz jedną wolną godzinę. Zawsze poświęcamy ją na obserwowanie chłopaków ćwiczących na zawody w piłkę nożną.
-Myślisz, że Leonowi spodobała się Lidka?- przerwała ciszę Paulina.
Wybuchnęłam śmiechem.
-A ja uważam zupełnie inaczej-syknęła szatynka i wyciągnęła butelkę wody. -Chcesz?- zapytała wyjmując drugą.
Uśmiechnęłam się i z chęcią sięgnęłam po butelkę. Ukradkiem obserwowałam Juliana.
 "On nigdy nie będzie mój"- pomyślałam. Po paru minutach wzięłam się za odkręcanie zakrętki. Lecz moje wysiłki poszły na nic.
-Pieprzona nakrętka- stwierdziłam i oddałam butelkę Paulinie, która z łatwością odkręciła napój. Wybuchnęliśmy śmiechem. Przyłożyłam butelkę do ust i zaczęłam pić dużymi łykami. Po chwili poczułam uderzenie w głowę i odruchowo wyplułam wodę przed siebie. Dopiero po paru chwilach zorientowałam się, że wyplułam wodę na Juliana, który stał cały mokry z zamkniętymi oczami tuż przede mną. Zakryłam dłonią usta, a chłopak powoli otworzył oczy. Wytarł twarz rękawem swojej bluzy i podał mi nakrętkę od mojej butelki.
-To chyba twoje- stwierdził podając mi drobiazg. Te niebieskie gówno zrujnowało mi życie. Z pokerową twarzą odszedł kierując się na boisko.


Oczami Lidki

Teraz mam wolną godzinę. Juhu! Może poznam trochę ludzi z mojej klasy. Właśnie miałam wchodzić na trybuny, gdy drogę zastąpił mi Sebastian. O nie! Znowu on.
-Cześć- powiedział.
-Cześć- odpowiedziałam niechętnie.
-Masz może mapę?- zapytał podchodząc do mnie.
-A po co ci mapa?
-Bo gubię się w twoich oczach- powiedział z szerokim uśmiechem i powoli zbliżał się do mnie.
-Ja pierdole -odpowiedziałam. -Idiotyzm to twoja cecha nabyta czy wrodzona?
Chłopak wciąż się do mnie przybliżał, a ja ciągle cofałam się. Po chwili przyległam do ściany, a blondyn położył swoje ręce po obu stronach.
-Przestaniesz?- burknęłam wkurzona.
-Skarbie, ja wszystko wiem- odpowiedział patrząc mi prosto w oczy.
Jakie on ma ładne oczy... Mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. Lidia! Stop! Ogarnij się idiotko i nie daj się oczarować temu podrywaczowi.
-Że co niby wiesz?- wykrztusiłam po długiej przewie.
-Wiem, że ci się podobam.
Ha! Ale wymyślił!
-Jedyne co mi podoba to twoja koszula. Ładna- stwierdziłam odsuwając od siebie Sebastiana. A teraz daj mi przejść- dodałam i popchnęłam licealistę. Lecz ten stawił opór.
-Sebastian!- krzyknął ktoś z końca korytarza. Odwróciłam się jak na komendę i zobaczyłam Wiolettę. Uff... Ona uratowała mi życie. Niebieskooki wypuścił mnie ze stworzonej "obręczy", a blondynka posłała mi zabójcze spojrzenie. Rany, spokojnie.
-Co się znowu stało?- zapytał Seba wyraźnie wkurzony.
Ja korzystając z okazji wybiegłam z budynku. Pierwszy dzień szkoły i już takie problemy. Idąc w stronę boiska szkolnego wpadłam na Emilkę. Rudowłosa wyjaśniła tylko, że śpieszy się i pobiegła do budynku szkoły. Siadając na trybunach poczułam wibracje w kieszeni spodni. Dzwoniła Katy.
-No hej- przywitałam się z przyjaciółką.
-Cześć. Jak tam w Polsce?- zapytała.
-Ciocia z wujkiem są strasznie mili, ale moja kuzynka chyba mnie nienawidzi. Właśnie jestem w szkole. Zarywa do mnie cholernie przystojny chłopak, ale ja go odpycham. Poznałam już fajną dziewczynę, ale ona wciąż nie ma dla czasu- streściłam pobyt w Polsce przyjaciółce.
-Nie możesz narzekać na nudę. W Nowym Yorku wszystko okey, ale...- zaczęła lecz usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana stojącego za mną. Rozłączyłam się bez słowa i patrzyłam w oczy blondyna.
-Ciekawa rozmowa- przyznał i uśmiechnął się szeroko, jakby reklamował pastę do zębów.
-Od kiedy tu stoisz?- spytałam zaszokowana całą sytuacją.
-Od początku rozmowy- odpowiedział siadając obok mnie.
Zaklęłam w myślach, ale postanowiłam jakoś to odkręcić.
-Och. Czyli już wiesz?- zapytałam udając przejęcie.
-Wiedziałem, że ci się podobam- przyznał patrząc mi prosto w oczy.
-Nie mówiłam o tobie. Chodziło mi o Bartka- odrzekłam gratulując sobie w myślach.
Seba był wyraźnie zaszokowany i zdenerwowany. Nastolatek pokręcił głową, a po chwili odszedł. Bez słowa...


Oczami Leona

Skończyłem dzisiejsze zajęcia w szkole! Alleluja! No wreszcie...
-To idziemy pograć w gałę?- zaproponował Julian.
-Zajęty jestem dziś... Idę oprowadzić tą nową - Lidkę po mieście- odpowiedziałem wpatrując się w czubki swoich adidasów.
-Ej, stary... Jak się Sebastian dowie to nieźle ci wpierdoli- zaśmiał się Bartek.
W tym właśnie momencie nagle pojawił się Seba biorąc Bartka za koszulkę krzyknął:
-Najpierw zmuszasz mnie do zrobienia pierwszego kroku, a potem kurwa do niej zarywasz?!
-Odpierdol się -syknął brunet i odepchnął przyjaciela.
Ja z Julianem złapaliśmy chłopaka za ramiona i mocno trzymaliśmy, lecz ten wyrywał się jak najmocniej mógł.
-Ogarnij się!- krzyknąłem do ucha kumplowi.
Co w niego wstąpiło?
-Przestań zarywać do mojej Lidki!- wrzasnął blondyn.
-Odpierdol się!- krzyknął Bartek zaciskając pięści.
Nie no, nie wierzę! Moi kuple, którzy nie mieli dziewczyny dłużej niż tydzień biją się o tą nową! A poza tym nie widziałem, żeby w jakikolwiek sposób Bartek zarywał do Lidki. Fakt, że na przerwie przedstawiłem Bartkowi Lidkę, ale oni wtedy wymienili krótkie: Cześć! I nic więcej... Może po prostu ktoś go podpuścił... Ale teraz zostaje pytanie: Kto? O kurwa! Czuję się jak w W11! Taką sprawę trzeba rozwiązać! To zaczynamy śledztwo!
-Chłopaki! Weźcie głęboki wdech...- krzyczał Juliana.
-Co ty Chołdakowska jesteś?!- odburknął Bartek. -Po pierwsze nie zarywam do twojej dziewczyny, po drugie nawet nie rozmawiałem z nią sam na sam, a po trzecie sam ją jeszcze z tobą zeswatam więc po co miałbym to robić?!
Sebastian uspokoił się, a po dłuższej chwili przeprosił nas wszystkich i wyjaśnił, że od momentu, gdy zobaczył to dziewczynę, jednym słowem oszalał.
-A w ogóle kto ci powiedział te kłamstwo o mnie i o Lidce?- zapytał Bartek wpatrując się uważnie w twarz Sebastiana.
-Nie uwierzysz... Lidka!- odpowiedział podchodząc do Bartka.
-Pierdolisz!- wykrzyknęliśmy wszyscy razem.
Jeszcze parę minut rozmawialiśmy o kłamstwie Lidki, gdy nagle zmieniłem temat.
-Która godzina?
-14:50-  odpowiedział Julian zerkając na zegarek.
-O kurde! Za 10 minut mam iść z Lidką na lody. Ale jeszcze mam czas...- stwierdziłem.
-Nie sądzicie, że naszej "nowej" przydałaby się nauczka za to kłamstwo?- zapytał Julian.
Ha! Świetny pomysł! Ja bym na to nie wpadł... No może wpadłbym, ale trochę później, niż ten o to chłopak.
-Co wy na to, żebym zamienił się z Sebastianem miejscami i to Seba poszedł na lody z blondyneczką?- dokończyłem za Bartka.
Wszyscy przyjęli ten plan i po omówieniu szczegółów rozeszliśmy się w odpowiednie strony.


Oczami Lidki

Czekałam w parku obok naszej szkoły. Byłam tu umówiona z Leonem, ale ten chyba zapomniał, bo jest już 5 minut po czasie. Nuciłam sobie moją ulubioną piosenkę siadając na wolnej ławce, gdy poczułam na moim ramieniu czyjś dotyk. Byłam przekonana, że to Leon, lecz gdy odwróciłam się zobaczyłam Sebastiana. Co on tu robi?!
-Śledzisz mnie?- spytałam zdenerwowana.
Blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął do lodziarni. Przez całą drogę nie odpowiadał na moje pytania typu "Gdzie idziemy?", albo "Co ty tu robisz?". Seba zamówił lody i znów ruszyliśmy wąskim chodnikiem pomiędzy budynkami. Musieliśmy tak wędrować dobre 10 minut. Król wreszcie zatrzymał się w jakieś opustoszałej ulicy. Nie było widać żywego ducha. Budynki były szare, a stare ławki wyblakłe.
-To jest tak zwana "martwa" dzielnica tego miasta- odezwał się do mnie podając mi loda w kubeczku.
-Czemu mnie tu przyciągnąłeś?- zapytałam otwierając kubeczek.
-Nie uważasz, że tu jest bardzo pięknie?
-To wygląda jak wymarłe Stare Miasto. Ale jednak przyznam, że ma swój urok.
-Dlaczego mnie okłamałaś?
Odebrało mi mowę. Czy chodzi mu o tą akcję z rozmową z Katy?
-Nie odpowiem na to pytanie- odburknęłam.
-Czemu jesteś dla mnie taka ostra?- przerwał nieprzyjemną ciszę.
-Teraz moja kolej na pytania- stwierdziłam siadając po turecku na starej ławce. -Gdzie Leon?
-Zamieniliśmy się. Czemu jesteś dla mnie taka ostra?- odpowiedział.
-Bo tak- syknęłam.
-Oj skarbie, należy ci się za to kara- stwierdził grożąc palcem.
-Nie nazywaj mnie tak. A w ogóle co my tu robimy?
Chłopak wzruszył ramionami i przysunął się do mnie.
-Będziesz musiała spędzić tydzień z naszą paczką. To twoja kara.
Zesztywniałam. Co?! O nie, my się tak nie bawimy.
Wybuchłam śmiechem, a blondyn chciał mnie pocałować. Nie udało mu się to, bo zrobiłam tak zwany szybki unik. Chłopak zamiast mnie pocałował ławkę. Wyjęłam odruchowo telefon i zrobiłam zdjęcie. Teraz mogę się targować.
-Nie będę spędzać z tobą całego tygodnia, rozumiesz?!- wysyczałam, gdy tylko Niebieskooki oderwał się od deski.
-Oj, nie ładnie szantażować kolegi z klasy- odpowiedział, lecz na jego twarzy dało się zauważyć strach. Oj tak. Jak ja to lubię!
-Teraz to ja ustalam zasady. To będzie tak... Po pierwsze, nie spędzam tygodnia z twoją paczką. Po drugie masz mnie teraz odprowadzić do domu. A po trzecie, zostaw mnie w spokoju. Jeśli złamiesz choć jeden warunek to zdjęcie trafi na portal społecznościowy- tłumaczyłam.
-Ostra. Nie jestem pewien czy te ostatnie da się załatwić, ale spróbuję- przyznał i udał się w drogę powrotną.


Oczami Pauliny

-Przestań się śmiać!- rozkazała mi brunetka.
-Hahahaha... Ale to było takie zabawne, gdy... Hahaha... Dostałaś piłką w głowę, a potem wyplułaś wodę na Juliana. Hahahaha...
Sylwia wydała  z siebie pomruk nie zadowolenia, a ja nie mogąc opanować nalotu głupawki, śmiałam się do upadłego.
-Teraz nie mam żadnych szans u niego- stwierdziła Wiśniewska. -Ośmieszyłam się na całego. Myślałam, że może kiedyś odbiję Celinie chłopaka i ona zostanie na lodzie, ale nie! Ja to mam szczęście!- wykrzyczała dziewczyna kładąc się na swoim łóżku.
-Jak nie ten to inny- pocieszałam licealistkę.
Po paru chwilach zaczęłyśmy dyskutować o dzisiejszej wpadce w szkole, a następnie włączyłyśmy laptopa i zalogowałyśmy się na moim facebook'u. Oglądałyśmy zdjęcia, wpisy, itp:. Aż wreszcie natknęłyśmy się na filmik, gdzie została oznaczona moja przyjaciółka. To było nagranie dzisiejszej wpadki Sylwii. Wszystko dokładnie widać. Jeden chłopak kopie piłkę, która odbija się od jakiegoś faceta i kieruje się w moją stronę, a następnie jak piłka uderza ją w głowę i wypluwa wodę na Juliana, który podnosi zakrętkę od jej butelki.
Zrozpaczona dziewczyna rzuciła się na podłogę w rozpaczliwym krzyku. Sine od płaczu usta brunetki co chwila wydawały cichy jęk.
Udokumentowanie dzisiejszego wydarzenia na facebook'u dodał Waldemar Jakubiak* On jest totalnym idiotą. Życie mu nie miłe? Jutro się z nim policzymy.
Młoda Wiśniewska ma przejebane. Ten filmik zobaczyło już dużo ludzi. Nie dadzą jej żyć. I do tego jeszcze ten złośliwe komentarze "Pojebana kobita", "Jaki ŻAL", "Szkoda mi tego chłopaka", itp.:
Długo nie będzie mogła po tym dojść do siebie.
Spojrzałam na brunetkę. Spała. Przykryłam ją kocem, a sama skierowałam się do mojego domu.


Następnego dnia...

Oczami Lidki

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Wstałam i skierowałam swoje kroki do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Dziś zdecydowałam się na odważniejszy strój. Zrobiłam również mocniejszy makijaż i tak zeszłam do kuchni na śniadanie. Na dole czekała już ze świeżą jajecznicą ciocia. Powiedziałam kulturalnie "Dzień Dobry, ciociu" i zaczęłam spożywać potrawę. Po paru chwilach w kuchni zjawiła się Sylwia. Wyglądała jednym słowem okropnie. Czerwone oczy od płaczu, zwykły kucyk, strój bez żywych kolorów i do tego jej ruchy. Chodziła ociężale i bez chęci do życia. Coś musiało się stać.
Ciocia tylko spojrzała na nią troskliwie, ale pytania zachowała dla siebie. Ja również postanowiłam milczeć. Po śniadaniu wujek zawiózł nas do szkoły, a gdy tylko wysiadłyśmy z auta rozległy się śmiechy i głośnie szepty. Wszyscy wytykali palcami moją kuzynkę. Co się stało?
Po pierwszej lekcji zdążyłam dowiedzieć się wszystkiego o Wiśniewskiej. To był tylko przypadek, a oni oczywiście rzucili się na tą sensację jak nie wiem co.
Gdy szłam tak z Emilką korytarzem poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana.
-Czego?- burknęłam.
-Co tam u ciebie ślicznotko?
-Zostaw mnie cioto. Jesteś pojebany, wiesz?- powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Wpadł mi na myśl świetny pomysł. -Ale jeśli chcesz mi udowodnić, że jesteś fajny to mam dla ciebie pewne zadanie...
-Słucham...- ocknął się blondyn podskakując na propozycję.
Zbliżyłam swoją twarz do ucha chłopaka i wyszeptałam mu całe jego zadanie. Licealista tylko uśmiechnął się i kiwnął głową. A już po chwili zniknął w tłumie uczniów. Ja chcąc upewnić się czy Król wypełni swoje zadanie poszłam za nim. Obserwowałam go uważnie. Szedł tak jeszcze przez chwilę, a następnie zatrzymał się przed grupką ludzi. Odważnie krzyknął:
-Jakubiak! Jesteś tam?!

                                              ***


* (dla wtajemniczonych ^.^ xD) nowy bohater. Zobaczycie go w zakładce "bohaterzy".

Hej ;)
Wracam po dłuuuuuugiej przerwie z jeszcze dłuższym niż ta przerwa rozdziałem xD Często piszę "krótki rozdział" więc tak oto wygląda według mnie długi rozdział ;D
Wiecie, jak ja się za tym blogiem stęskniłam? Pisałam ten rozdział przez cały Wielki Post ;D Mam nadzieję, że się podoba ;D
Nowych bohaterów możecie zobaczyć w zakładce "bohaterzy". A co drugiego nowego bohatera to powinien się pojawić już w następnym rozdziale c:
To do następnego ;)
P.S. Dzięki tym osobom, które wymyśliły nową postać, a szczególnie jej nazwisko :> Jeszcze raz dzięki WIELKIE! xD Teraz wiem, że zawsze mogę na Was liczyć U.U Z wymyślaniem nazw bohaterom teraz będę zwracała się do Was :) Jeszcze raz dzięki ♥ !!!
WESOŁYCH ŚWIĄT ^.^