niedziela, 27 kwietnia 2014

5. ^Wiedziałem, że się jej podobam^

-Jakubiak! Jesteś tam?!
Wszyscy odwrócili się w stronę Sebastiana i zrobili głupie miny. Ja to wszystko obserwowałam z bezpiecznej odległości. Z grupki uczniów odważnie wysunął się jeden wysoki chłopak. Stanął przed Sebą i powiedział:
-Jak widać jestem. A czego chcesz?
Te ostatnie słowa wypowiedział z takimi emocjami, że ja już bym się dawno wycofała. Na szczęście ja tam nie stoję. Stoi tam tylko Sebastian. Jakubiak był tylko trochę wyższy od Króla, ale obaj byli tak samo przystojni.
-Doszły mnie słuchy, że wstawiłeś pewien filmik do sieci, który jak by to powiedzieć... Stanowczo obraża Sylwię, kurwa!- zaczął przybliżając się do Waldka.
Tamten miał już coś mu odpowiedzieć, ale do rozmowy wtrąciła się nauczycielka od chemii. Kurwa! A było tak ciekawie...
Kobieta uspokoiła chłopaków i trochę ich opierdzieliła, ale po jakiś 5 minutach wycofała się i szybko opuściła to miejsce.
-Choć tu cycu!- powiedział Julian i przytulił Waldka. WTF?! Hah! To trochę wygląda dziwnie, ale z całą pewnością też i śmiesznie.
Waldemar wydostał się z uścisku Juliana i oznajmił:
-Masz dziewczynę, ciulu!
I wtedy musiał zabrzmieć dzwonek! Następna nieskończona akcja. Zawsze jak zaczyna się robić ciekawie to albo zaczynają się zajęcia, albo jakiś żulowaty nauczyciel musi przerwać całą akcję. Ta szkoła jest świrnięta, ale podoba mi się tu.


Oczami Sylwii

-Widać kogoś?- zapytałam moją przyjaciółkę.
Stałam schowana w kąciku woźnego. Nie mogę wytrzymać tego ciągłego naśmiewania się ze mnie. Jak wytykają mnie palcami chcę zapaść się pod ziemię.
Brunetka kiwnęła głową, a ja szybko prześlizgnęłam się na główny korytarz. Szłam na palcach. Oby nikt mnie nie usłyszał, zobaczył, poczuł, itp:.
-To trochę dziwnie wygląda- przyznała Paulina. -Przecież nikogo nie ma.
Miała rację. Wszyscy jakimś dziwnym sposobem wszyscy wylądowali na placu przed szkołą. A ja jestem taka fajna i zostałam w szkole.
-Ja się boję- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Słuchaj, wiem, że jest ci teraz bardzo, bardzo, bardzo ciężko i trudno ci zrozumieć zaistniałą sytuację, ale nie możemy spędzać całych przerw w śmierdzącym kąciku woźnego- tłumaczyła zatrzymując się tuż przede mną. -Nie chcę już więcej randkować z mopami i miotłami. Ale jak tobie podoba się taki układ to proszę bardzo, lecz wiedz, że ja mówię kategoryczne NIE, kurwa!- wykrzyczała mi to prosto w twarz dziewczyna.
-Ulżyło?- zapytałam z przebiegłym uśmiechem.
-Uhg...- odpowiedziała i ruszyła na przód.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i poszłam za brunetką. Gdy byliśmy na korytarzu minęliśmy naszego dyrektora, który powiadomił nas o apelu na sali gimnastycznej. Ruszyłyśmy za dyrem i już po paru chwilach znalazłyśmy się na hali. Usiadłyśmy na krzesełkach i oczekując na rozpoczęcie apelu dyskutowałyśmy na temat zadania domowego z matmy. Szczerze? Głupszego tematu nie mogłyśmy sobie znaleźć. Z każda minutą na sali pojawiało się coraz więcej uczniów. Zajęłyśmy miejsca z tyłu, abym nie zwracała na siebie uwagi. Już po dziesięciu minutach rozpoczął się apel. Dyrektor mówił o balu i o klasie IIa oraz o... Czekaj! Wróć! Bal?! Serio?
-Pamiętajcie, o odpowiednim stroju, bo nie chcę, by sytuacja z tamtego roku się powtórzyła. Jasne?- gadał pan dyrektor.
Czyli wyszło tak, że dyrektor zrobił jakiś bal, na który trzeba przyjść w garniturze lub w sukienkach. Chłopaki muszą zaprosić dziewczyny, bo będą każdej parze robić pamiątkowe zdjęcia. Ciekawe kto mnie zaprosi...
Na przerwie do Pauliny podszedł Bartek i odważnie zapytał:
-Czy nie zechciałabyś wybrać się ze mną na ten bal?
Licealistka przewróciła oczami i odpowiedziała:
-Proponuję taki układ... Jeśli do weekendu nikt mnie nie zaprosi na ten bal to idę z tobą.
Chłopak przybliżył się do brunetki i coś jej szepnął na ucho. Ciekawe co... I tak całą rozmowę na drugiej przerwie opowie mi moja przyjaciółka.
Nie chciałam przeszkadzać parze więc wycofałam się do łazienki.


Oczami Juliana

-To kiedy zaprosisz mnie na ten bal?- zapytała moja dziewczyna dając mi kuksańca w bok.
-Ja czekam na idealny moment- odpowiedziałem całując ją.
-Rzygam tą miłością!- wykrzyknął Leon.
Mimowolnie uśmiechnąłem się i spojrzałem na zegar. Powinienem być od 10 minut na lekcji. Zaspaliśmy na dzwonek. O kurwa! Co teraz?
-Spójrzcie na zegar- rozkazałem.
-Cholera!- krzyknęli wszyscy.
-A może by tak pójść na wagary. To ostatnia lekcja więc nic się nie stanie- stwierdził Bartek.
Postanowiliśmy jednak wlecieć na lekcje, czyli zrobić tak zwane "wejście smoka". Wszyscy pobiegliśmy do klasy i zastaliśmy polonistkę piszącą na tablicy temat.
-Przepraaaszamy za spóźnienie- powiedział Bartek.
-Siadajcie- mruknęła nauczycielka.
W tej samej chwili do klasy ktoś zapukał. Pedagog podszedł do drzwi i gdy tylko je uchylił uśmiechnął się szeroko i zaprosił ją do klasy. Próg przekroczyła jakaś laska.
-Dzień dobry. Nazywam się Beata Zawadzka i jestem studentką. Przyjechałam na praktyki i przez jakiś czas będę z wami na lekcjach polskiego.
-Dzień dobry, Beatko. Tak, tak. Pan dyrektor już wszystko mi powiedział. Usiądź tam na końcu. Nawet przyszykowałam już dla ciebie krzesełko- tłumaczyła pani.
Szczerze mówiąc to ta babka była niezła. Młoda, piękna, chuda. I do tego chyba tylko parę lat ode mnie starsza. Ma bardzo długie blond włosy i piękny śnieżnobiały uśmiech. A to jeszcze nie koniec. Gdy przechodziła obok mnie puściła do mnie oczko. Chyba zauważyła to Celina, bo posłała jej zabójcze spojrzenie. Fiu-fiu. Może będą się o mnie lały.
-Ta studentka to wredne babsko. Nie lubię jej-oznajmiła na przerwie Celinka.
-Nie oszukujmy się. Jesteś po prostu zazdrosna o mnie- przyznałem.
-Phi. Chciałbyś kotku.


Oczami Lidki

Skończyłam zajęcia. Szłam zamyślona uliczką co chwila kopiąc mały kamyk. Zbliża się weekend. Wszyscy trąbią o imprezach, a mnie nawet nikt nie zaprosił. Po pierwsze nie chcę się wpraszać na żadne domówki, a po za tym nawet nie wiem gdzie one się odbywają. A do tego jeszcze uciekam przed Sebastianem i jego paczką. Wszyscy są tacy sami... No może Leon jest okey, ale nikt więcej. A do tego jeszcze wszyscy ślinią się na widok tej praktykantki. Dziewczyna jak każda inna. Do szkoły ona mogłaby się ubierać normalnie, a nie tak, aby prowokować mężczyzn swoim ciałem. Jedno, wielkie dno! I jeszcze jak ona lepiła się do Sebastiana. Zdzira! I nie, nie jestem o niego zazdrosna. Jestem po prostu wkurzona na tą bakę! Tak! Sebastian nic mnie nie obchodzi...
W tej chwili zadzwonił mój telefon.
-Cześć, skarbie- rozpoznałam głos Emilki.
-Cześć. Gdzie zniknęłaś po lekcji polskiego? Wszędzie cię szukałam.
-A no wiesz... Uczyłam się z Dominikiem- odpowiedziała lekko zmieszana dziewczyna.
-Powiedzmy, że ci wierzę- odpowiedziałam. -Masz plany na weekend?
-A kto ich nie ma? Tylko, że ja mam trochę odmienny plan i będę się uczyła- trzepotała Emilia.
-Z Dominikiem?
-Tak jakby.
-Dobra. To ja się tam wam nie wcinam aniołeczki i sobie róbcie to, co nazywacie uczeniem się-gadałam.
-Dobra kończę. Pa- pożegnała się i zakończyła połączenie.
Prychnęłam pod nosem. Widać, że ona coś czuje do Dominika. Na oko nie jest zły. Nie znam go tak za dobrze więc nie będę go oceniać. Mam tylko taką obawę, że niedługo i Dominika poderwie ta studentka.
Weszłam do domu i przywitałam się z ciocią. Potem wbiegłam po schodach na górę i udałam się do swojego pokoju. Był to dla mnie szok, gdy w moim pokoju zobaczyłam Sebastiana leżącego na moim ukochanym łóżeczku.
-O mój Boże!- krzyknęłam przestraszona.
-Cześć skarbie- przywitał się i zmienił pozycję na siedzącą.
-Co ty tu robisz?- zapytałam lekko podirytowana.
-Co tylko zechcesz- odpowiedział i puścił mi oczko.
Ja z nim nie wytrzymam!
-Jak tu wszedłeś?- zapytałam. To przecież logiczne, że moja ciocia by go nie wpuściła.
-Wszedłem przez okno- stwierdził i pokazał na otwarte okno.
Kurde! Dobry jest!
-Po co?
-A no wiesz.... Zabieram cię gdzieś!- wykrzyknął.
-Ale my nie jesteśmy razem- odburknęłam. -Mam przeliterować?
-Oj. Zamknij tą śliczną buziulkę i chodź- odrzekł i pociągnął mnie za rękę w stronę okna.
Sam wyskoczył pierwszy i ustał na dachu.
-To na pewno bezpieczne?- zapytałam przestraszona.
-Tak.
Chłopak pociągnął mnie, ale ja stawiłam opór.
-Mam lęk wysokości- syknęłam stojąc jak głupia na parapecie.
Sebastian przybliżył się do mnie i szepnął:
-Zamknij oczy i myśl o czymś miłym, na przykład o mnie oraz trzymaj się mnie mocno.
Kiwnęłam głową. Czekaj... Co?! Czemu ja się na to zgadzam?!
Oplotłam nogami blondyna i przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i myślałam o... no właśnie! Myślałam o Sebastianie!
Czułam jak licealista zwinnie porusza się po dachówkach. Zrobił parę skoków i powiedział:
-Już jesteśmy słoneczko.
Otworzyłam oczy i zeszłam z Seby. Król uśmiechnął się lekko i poszedł trzymając mnie za rękę.


Oczami Leona

Leżałem sobie spokojnie na łóżku po całym dniu harówy. W pewnej chwili do mojego pokoju wparował Bartek. Rzucił się na łóżko tym samym zwalając mnie. Spadłem na dywan i krzyknąłem:
-Jaka samowolka! Spierdalaj póki jeszcze masz czas.
Bartek uśmiechnął się promiennie i wstał z łóżka.
-Dobra, nie będę się z tobą kłócił. Mam takie pewne info. A więc słuchaj... Jest impra i będą dziewczyny, muzyka, żarcie...- zaczął wyliczać brunet.
-Dobra! Rozumiem. Nie musisz objaśniać. Ale chcę ci przypomnieć, że jutro piąteczek i szkoła. Jak przyjdę do domu w stanie po imprezowym to wiesz, jak to się dla mnie skończy- powiedziałem sprzątając swój pokój. Był tu niezły bajzer. -Może mi pomożesz?
-A czy to mój pokój?- zapytał.
-Nie.
-Nie mój pokój, nie moja chałupa, nie mój problem.- odpowiedział szczerząc się.
A dla mojego jeszcze większego szczęścia, Bartek zaczął rozwalać mi wszystkie rzeczy, czyli jednym słowem-bałaganił.
-Kurwa! Zaraz ci coś zrobię- stwierdziłem wkurzony.
Chłopak podszedł do szafy i wyjął z niej mój imprezowy strój.
-Musisz dziś być. To będzie niezapomniana impreza- odrzekł podając mi ubrania.
Po chwili zastanowienia postanowiłem jednak pójść na tą imprezę, ale nie pić. Hahaha! Oszukuję sam siebie.
Szybko ubrałem się i oznajmiłem rodzicom, że wychodzę. Już po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Impreza musiała już trwać dobrą godzinę. Skąd to wiem? Wystarczy spojrzeć na imprezowiczów.


Oczami Sebastiana

Szedłem z Lidką po ulicach. Zbliża się wieczór, och, och! Impreza nadchodzi! Lidia nawet nie wie, że własnie idzie ze mną na dyskotekę. Ale jedno mnie w tym dziwi... Ona z własnej woli idzie ze mną do tego klubu. No może tak nie całkiem, ale nawet jej ciocia się zgodziła. Ta jej ciotka to fajna babka. Ustaliłem z nią wszystkie szczegóły. Ma nie być pijana i mam ją odstawić o północy. Musiałem wejść przez okno i zaczekać na dziewczynę w jej pokoju. Potem parę trików i jest cacy, cacy.
-Daleko jeszcze?- zapytała blondynka.
-Już bliziutko, kochanie- odpowiedziałem puszczając jej oczko.
Licealistka przewróciła oczami i głośno westchnęła.
Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Przed klubem czekali już Leon i Bartek. Przywitaliśmy się z nimi i razem wkroczyliśmy do klubu.
-Zatańczysz, ślicznotko?- zapytałem Lidki.
-Nie-odburknęła.
-Nie daj się prosić- powiedziałem i pociągnąłem dziewczynę na parkiet.
Czy tego będzie chciała, czy nie i tak będzie tańcu, tańcu.
Leciała teraz akurat jakaś szybka piosenka. W trakcie tańczenia ktoś podszedł do nas i powiedział:
-Odbijany!
Odwróciłem się i zobaczyłem Waldka Jakubiaka. A ten tu czego?
-Przykro mi Walduś, ale zdaję mi się, że ona tego nie chce- odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-Nie pytałem ciebie- syknął.
-Jest jeszcze jeden problem... Otóż jeśli ona pójdzie tańczyć z tobą, ja zostanę bez pary- powiedziałem nie puszczając blondynki.
-Ja mogę zatańczyć z tobą- odezwał się jakiś piskliwy głosik. Spojrzałem w kierunku skąd dochodził i ujrzałem Beatę. Jeszcze jej tu brakowało. W tej chwili do rozmowy wtrąciła się Pawłowska:
-A ty tu czego?
-Jak ty się do mnie odzywasz! Coś ci nie pasuje? Przecież masz partnera- powiedziała i wskazała na Jakubiaka. -Więc czego jeszcze dusza pragnie?
Zielonooka przewróciła oczami i cicho burknęła. Następnie wzięła Waldemara za rękę i zaczęli tańczyć.
A co ja miałem zrobić? Musiałem zatańczyć z Zawadzką. Po przetańczeniu paru piosenek zauważyłem, że Lidka schodzi z parkietu ze swoim partnerem. Zapytałem studentkę czy idzie się napić. Ta, pokiwała twierdząco głową i ruszyliśmy do barku. Przy drinkach siedziała już Lidia z chłopakiem. Przeczytałem z oczu dziewczyny, że potrzebuje pomocy. I gdy już miałem do niej iść zatrzymała mnie Beacia. Szarpnęła mnie i pocałowała. Co?! Oderwałem się od ust kobiety  i zauważyłem zmierzająca do nas Pawłowską. Stanęła przed Zawadzką i wylała na nią cały swój drink. Oooo... Wiedziałem, że się jej podobam! Studentka natomiast pchnęła licealistkę, a ta potoczyła się do tyłu. Upadła i uderzyła głową w ścianę. Szybko podbiegłem do nieprzytomnej uczennicy i wziąłem ją na ręce. Wyniosłem ją z budynku i położyłem na trawie.
Dopiero po paru minutach zauważyłem, że za mną przyszedł Waldek i niestety też Beata. Po paru chwilach Lidka odzyskała przytomność.
-Boli cię coś?- zapytałem.  
-Głowa- odpowiedziała ochrypłym głosem.
-Widzisz co zrobiłaś?!- krzyknąłem na praktykantkę.
Dziewczyna tylko wzdrygnęła ramionami i usiadła na trawie. Walduś przysunął się do Lidii i pogłaskał ją po czole. Po chwili schylił się i pocałował ją! Nie no, ja już nie mogę z nim! Co za dzień!
-Ej, Jakubiak nie pozwalaj sobie- powiedziałem przerywając ich pocałunek.
Blondyn wstał i podszedł do mnie.
-Nie pasuje ci coś?- warknął.
-Owszem- syknąłem i uderzyłem Jakubiaka.
Nawet nie wiecie ile ten cios sprawił mi radości. Zawsze marzyłem o uderzeniu tej brzydkiej mordy. Ale za bardzo zacząłem zachwycać się tym ciosem i nie zauważyłem, gdy on wziął zamach i uderzył pięścią w moją twarz. Laski przerwały bójkę.
-Przestańcie!- wrzeszczała Beatka. -Nie wiem jak wy, ale ja wracam do klubu- dodała i odeszła.
Jeszcze przez chwilę mierzyłem się wzrokiem z Waldemarem, ale potem on też odszedł. No i dobrze...
-Czy mogę już iść do domu?- zapytała.
Zaczepiłem jakiegoś gościa z zegarkiem i zapytałem, która jest godzina.
-Za pięć minut północ- odpowiedział.
Kurwa... Miałem ją odprowadzić przed północą.
-Możesz iść?- zapytałem.
Dziewczyna powoli wstała i spróbowała zrobić krok, lecz od razu runęła na moje ramiona.
-Kręci mi się w głowie- szepnęła.
Mam mało czasu i nie w pełni sił Lidkę. Trzeba działać. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem biegiem. Może zdążę przed północą. Po paru minutach zdyszany dotarłem na miejsce. Otworzyłem dziewczynie drzwi i trzymając ją pomogłem przejść przez próg. Zaniosłem ją na górę, a następnie delikatnie ułożyłem na łóżku. Zielonooka wymruczała ciche "dziękuję" i o dziwo pocałowała mnie!

                                                       ***

Heuheuheu :D
Jest już rozdział piąty :) Musieliście długo czekać, ale mam nadzieję, że było warto ;> No to teraz tak... Na następny rozdział będziecie musieli czekać nawet nie wiem ile, bo zbliża się koniec roku szkolnego i muszę poprawić wszystkie złe oceny. A do tego zbliża się konkurs i muszę się uczyć. I jeszcze mam niedługo zawody. Ale spróbuję dodać go jak najszybciej. Na pewno nie będziecie musieli na niego czekać miesiąc, po prostu dodam go za parę tygodni ^.^
No to tradycyjnie: Do następnego! :>







5 komentarzy:

  1. uwielbiam czytać twojego bloga! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu ale ten rozdział strasznie przypominał mi Kopciuszka <3
    Uwielbiam Sebastiana, on jest mega <3
    Czekam nn,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ja chce żeby Sylwia i Julian byli szczęśliwą parą!!! Nie lubię Celiny. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja che kolejny rozdział !!! I to szybko !!! Zakochałam się w tym opowiadaniu !!!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do LIBSTER AWARD na moim blogu:*

      Usuń