Oczami Sylwii
-Ej, słyszałaś co wszyscy mówią?- szepnęła do mnie Paulina.
-Co?
-Lidia jest w związku z Sebastianem- ucieszyła się.
Yey!- sarkastycznie uśmiechnęłam się, co zauważyła przyjaciółka.
-Jejku, wiem, że jej nienawidzisz- przewróciła oczami. -Tylko dlaczego?
-Dziewczynki, czy ja wam przeszkadzam?!- wrzasnęła nauczycielka angielskiego.
-Przepraszamy- odpowiedziała za nas Paulina.
-A w ogóle, impreza jest- kontynuowała szatynka.
-Um?
-No dziś w clubie.
-I już lepiej zaczyna się dzień- zaśmiałam się.
-Cisza!- usłyszałyśmy.
Przez chwilę milczałyśmy, a potem kontynuowałyśmy naszą rozmowę.
-A o której ona tak dokładnie?- zapytałam szeptem.
-Nie wiem, coś około osiemnastej- wymamrotała Paula.
-Kurczę, jak wcześnie- zauważyłam.
-Inny kraj, inne zasady.
***
-Która godzina?- ciągle się niecierpliwiłam.
-Przed chwilą się o to pytałaś- szatynka przewróciła oczami.
-No dobra- westchnęłam. -A która była wtedy?
-Boże, Sylwia...
W tej chwili do szatynki podbiegł jej chłopak i pocałował ją czule w usta. Odwróciłam wzrok, ale niewiele to mi dało, ponieważ obok mnie stał Sebastian całujący się z Lidią. Ja to mam szczęście... Spojrzałam w drugą stronę, ale tam również zastałam całującą się Celinę z Julianem. Przyłożyłam sobie dłoń do rozgrzanego czoła i spojrzałam w niebo. Czemu ja? Przez ten incydent nie mam już dobrego humoru. Może dziś na imprezie kogoś poznam? Ech, nie będę się przecież okłamywać. Ja już jestem zakochana. Nieszczęśliwie, fakt. Ale on tu jest i... całuje inną. Nawet gdy próbuję się pocieszyć, to mi nie wychodzi.
-Okey?- zapytała mnie Paulina.
-Okey- ścisnęłam jej dłoń.
To przypomniało mi scenę z pewnego filmu. Na samą myśl uśmiechnęłam się. W tamtym filmie też nie było happy end'u. I w filmie ze mną w roli głównej, chyba też go nie będzie.
Oczami Lidii
Stałam przed lustrem i układałam sobie włosy. Już prawie cała wycieczka wie, o zbliżającej się imprezie. Cóż... Mogą podziękować za to Sebastianowi, który nie umie trzymać języka za zębami. Zrobiłam sobie jeszcze makijaż i wyszłam z łazienki. W pokoju zauważyłam Sebę, który szukał czegoś w swoim telefonie. Gdy usłyszał moje kroki, od razu wstał i podszedł do mnie z błyskiem w oczach. Pocałował mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach.
-Nie teraz- lekko go odepchnęłam, co wywołało jęk niezadowolenia u chłopaka.
Zaśmiałam się i złapałam go za rękę. W holu zastaliśmy sporą grupkę osób, które zapewne wybierają się w to samo miejsce co my.
-Pamiętasz plan?- zapytał od razu Bartek.
Sebastian kiwnął głową, a gdy zobaczył moje zdezorientowane spojrzenie przytulił mnie od tyłu i pocałował w szyję. Nie wiedziałam o co im chodzi. Ich pomysły są tak zrąbane, że czasami można się ich bać.
Po chwili wszyscy ruszyliśmy schodami na dół.
-Gdy dam ci znak, pobiegniesz do wyjścia i schowasz się- wyszeptał chłopak.
-Co?
-Przecież musimy się stąd jakoś wyrwać- uśmiechnął się.
-No dobra... Ale gdzie mam się schować?- zapytałam.
-Gdzie będzie można- pocałował mnie w policzek. -Już!
Wybiegłam z hotelu i zamarłam na chwilę. Szybko, chowaj się! Rozejrzałam się i nie znalazłam żadnego miejsca do ukrycia, oprócz... żywopłotu. Boże, co ja robię?! Wbiegłam w żywopłot i ukucnęłam, aby nie było mnie widać. Co się nie robi dla szczęścia... Wychyliłam się lekko i zauważyłam przyjaciół, chowających się za samochodem. Wylazłam z tych krzaków i podbiegłam do nich.
-Jestem!
-A jeśli można się zapytać, to... Gdzie byłaś?- spytała Sylwia.
Przecież nie powiem im, ze ukrywałam się w żywopłocie. No hello, kto normalny tak robi?!
-Wtopiłam się w tłum- wybąkałam i wkleiłam na usta wymuszony uśmiech.
-Och, fajnie- odpowiedziała bez żadnych emocji.
***
Weszłam do clubu i zaczęłam się przeciskać między ludźmi. Ich ciała non stop stykały się z moimi, co za bardzo mi się nie podobało. Doszliśmy do wolnej loży, a ja poczułam wibracje w torebce. Oho, mam sms. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość.
-Kto napisał?- zapytał mój chłopak.
-Oni- wskazałam na zbliżających się Hiszpanów, których poznałam na plaży.
Podeszli do mnie, a każdy z nich dał mi całusa w policzek. No to się dzisiaj wycałuję... Jeszcze chwilę z nimi porozmawiałam, a potem zaprosili mnie na parkiet. Jeden z nich (którego imienia nie mogłam zapamiętać), cały czas łapał mnie za rękę i mamrotał czułe słówka. On nie wie, że mam chłopaka. No właśnie... Lekko się zagalopował, bo w czasie tańca łapał mnie tam, gdzie nie powinien. Sebuś tego nie widział. Na szczęście... Kiedy usłyszałam wolny kawałek, miałam chęć skoczyć ze szczęścia, pod pociąg. Wiem, że i tak się mu nie wyrwę. Chłopak położył mi ręce na pupie, co nie uszło mojej uwadze. Gestem pokazałam, by oszczędził sobie takich intymnych wrażeń, ale najwidoczniej miał na mnie chrapkę.
-Odwal się, kurwa mać!- krzyczałam na niego.
Czekaj, czekaj... On nie zna polskiego.
Chyba za bardzo się zamyśliłam, bo do natrętnego kolegi podszedł Sebastian i powstała mała bójka. Ups... Cóż, przynajmniej widzę jak bardzo kocha mnie Sebuś. Och i ach... Dobra koniec tego dobrego.
-Dobra, stop!- wpadłam w wir bójki.
Złapałam mojego chłopaka i wyprowadziłam z clubu. Przez cała drogę on marudził, a ja go prowadziłam. Tak, wyglądało to trochę inaczej niż dotychczas, bo to zawsze Król przyprowadzał mnie w różne miejsca, a ja w tym samym czasie mamroliłam i przeklinałam go.
-Gniewasz się na mnie?- te pytanie zwróciło moją uwagę.
-Mogłeś po prostu złapać go za kołnierz i lekko odciągnąć, a nie rzucać się na niego z łapami- tłumaczyłam, mocno gestykulując. -Ale dziękuję- pocałowałam go.
Oczami Katarzyny
Dzwoniła do mnie mama. Ciotka powiedziała jej o moich małych wybrykach, więc nie rozumiałam jej zdenerwowania. Cóż... Kazała mi się zmienić. Po co? Podobam mi się taka, jaką jestem i koniec kropka. Nie będę słuchała ich ani trochę.
Dopiero zorientowałam się, że znajduję się na ulicy, na której chyba jeszcze nigdy nie byłam.
-Cześć- usłyszałam ten przeraźliwy pisk Elizy.
-Co ty tu robisz?
-Mieszkam- uśmiechnęła się tak przyjaźnie, że czasami miałam ochotę zedrzeć jej ten uśmieszek z twarzy.
-Weź się odwal, do cholery!- nie panowałam nad słowami. -Tylko się nie rozpłacz- zaśmiałam się.
Zawsze jest wesołą, milutka, delikatna i w ogóle. Więc teraz, jak usłyszałam moje gorzkie słowa nie wytrzyma psychicznie. Na stówkę!
-Słuchaj, po pierwsze, nie tylko ty znasz takie słowa jak: kurwa. Po drugie, ja też cię nienawidzę na max'a. Po trzecie, udaję miłą, bo się opłaca, więc o tej rozmowie, ani mru mru, kumasz?- odgarnęła sobie włosy z twarzy.
Moja mina wyrażała wszystko. Niby taka miła... Aha, gdyby miała prawo zadźgać mnie teraz nożem, to pewnie z chęcią by to zrobiła.
-Okeeeeej- przeciągnęłam. Nie będę ukrywać, że lekko się jej przestraszyłam. -To może chcesz się ze mną przejść i opowiedzieć mi trochę o tej okolicy?
-Z chęcią- znów zamieniła się w słodką i niewinną istotkę, która jest najbardziej irytującą osobą na świecie.
I tak przez następne dziesięć minut gadała swoje monologi o mieszkańcach dzielnicy. Nie zwracałam na nią najmniejszej uwagi, ale zauważyłam wychodzącego z jednego z domów jakiegoś mega przystojnego chłopaka. Stałam jak wryta i przyglądałam się nieznajomemu.
-Kto to?- zapytałam dziewczynę.
-Mój brat- uśmiechnęła się, lecz szybko jej uśmiech zamienił się w wąską kreskę. -Nie, nie... Tylko nie mów, że on ci się podoba!
Chłopak podrapał się po karku i spojrzał w naszą stronę. Chwilę zilustrował mnie wzrokiem i podszedł bliżej. Przełknęłam głośno ślinę, modląc się aby moja twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Eliza, cześć- zwrócił się do koleżanki. -Przedstawisz mi swoją towarzyszkę?
Moje serce się zatrzymało. Wzięłam wielki wdech, gdy spojrzał na mnie swoimi wielkimi i pięknymi oczami.
-To jest Kasia, Kasia poznaj Łukasza- powiedziała i wskazała na mnie swoją dłonią.
Łukasz... Ślicznie. Przecież to chłopak cud. Wygląda tak, że omg...
-Siemaneczko- wyciągnął do mnie rękę.
-Cześć- uśmiechnęłam się blado, bo tylko na to było mnie stać.
-Ja lecę na siłownie, więc pamiętaj, nie wracaj późno- pocałował Elizkę w policzek, a do mnie tylko się uśmiechnął... Tylko...
***
-Opowiesz coś o swoim bracie?- zapytałam Elizy.
Cały czas po głowie chodzi mi jego obraz. Czuję, ze dziś nie zasnę...
-Po pierwsze, wyrzuć go z głowy, bo to mój brat. Po drugie, nie jesteś jego typie, on woli grzeczne, miłe i poukładane dziewczynki, takie jak ja, a nie roztrzepane jak ty...- i dalej jej nie słuchałam.
Zabolało. Mocno? Bardzo. Czyli jednak muszę się zmienić...
Parę dni później...
Oczami Celiny
Wkroczyłam z całym impetem w salon i rzucając walizką o ścianę, wbiegłam na górę. Od razu skierowałam się do mojego pokoju i odpadłam na łóżko.
-Brakowało mi ciebie- mruknęłam.
-A ta znowu gada z łóżkiem- w progu pojawiła się mama. -Nieźle ją pokręcił ten wyjazd.
-Ciiii... Nie słuchaj jej-poleciłam materacowi.
-Jak skończysz te wyznania, to zapraszam na kolację- odrzekła rodzicielka, wracając do kuchni.
Czułam się świetnie i nic nie mogło mi przeszkodzić w tej chwili... Ale za bardzo się przeliczyłam, bo usłyszałam stukot, który oznaczał, że za dębowymi drzwiami za chwilę wyłoni się jakiś mój gość.
-Czego, kurwa mać?!- krzyknęłam ze zdenerwowania. Miałam w dupie to, że może mi się dostać za używanie nieodpowiednich słów.
-Cześć. Przyszedłem cię powitać, bo słyszałem, ze dziś przyjeżdżasz- powiedział Szymon.
-Tak, cześć, witaj, jestem, żyję, mam się dobrze, było mega, coś jeszcze?- wyrzuciłam to z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
-W zasadzie to... nie- westchnął. -To ja już może pójdę.
-Inteligenty chłopiec- zaśmiałam się, ale jak na złość w pokoju pojawiła się mama.
-Szymon, może zjesz z nami?- uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Ja miałem już wychodzić...- zmieszał się.
-Oj, nie daj się prosić.
No i tak moja własna matka załatwiła mi kolację z debilem. Przystojnym debilem.
* * *
Tada!
No i jest siedemnasty do kolekcji :*
Miał być dodany 22 lutego, ale się rozmyśliłam i dodałam wcześnie, buahahaha! :D
No to jak wrażenia?
Jeśli macie jakieś pytania to pamiętajcie, że możecie je zadawać w zakładce "Pytania i uwagi" :)
Nie wiem co mam jeszcze pisać, hehe ^^
A i rozdział nie sprawdzany, bo narzekam na brak czasu xD
Muszę już spadać, bo czeka na mnie znienawidzony przeze mnie przedmiot - historia ;-;
No to buziaczki kochani <3
Tralala, a następny pojawi się... no właśnie, NIESPODZIANKA :p
Powiem, że jak dla mnie: za bardzo niedługo :3
Papatki c:
Ja pier... dyk! xD
OdpowiedzUsuńNo dobra...
Słodko, pięknie, super, idealnie, rozdział mega, bomba i w ogóle...
Dobra, koniec tego dobrego :D
Znalazłam około 3 albo 4 błędów, ale mniejsza z tym, bo przecież ,,narzekasz na brak czasu'', czyż nie? :D
Szczerze?
Jak czytam twój rozdział to aż mi się płakać chce... Serio...
Wszystkim się tak dobrze układa!
Powiem ci nawet, że aż za dobrze...
Uwzględnij to w swoim kolejnym poście :*
I... ta przedostatnia akcja...
Uwielbiasz chyba budzić moje uśpione uczucia... ;-;
No i ogólnie gites, bomba i majonez ze szczypiorkiem, który je kotecek twój takie milusi słodziusi. xD
Nagle dostałaś obrzydzenia, ding dong! xD
I powiem, tutaj Rosiniak jest przystojniejszy. xd
I nie wiem na kogo mam patrzeć - na niego czy Łukasza...
Wezmę Łukasza...
I znowu to mi się przypomniało... -;-' ;-:
Dobra, jeszcze bym coś napisała, ale niestety muszę wracać do moich ukochanym książek! Och, jak ja je kocham, och, och! xD <3
No i nie zapomnij referatu! :D
No to jak zwykle wenki i ogólnie powodzenia i tak dalej... :D
Do następnego c;
I zapomniałam o... pupie!
UsuńOch, pupa! <3
xD
Nie dziękuj za mały spamik, nie trzeba :*
Świetny, w dwie godzinki przeczytałam wszystko. Uwielbiam Twój blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dopiero zaczynam więc czekam na opinie. :)
http://newliferecenthistory.blogspot.com/