Oczami Lidii
Budzik zadzwonił punktualnie o godzinie 4.00. Kiedy wstałam z łóżka nie byłam tak bardzo zmęczona. To trochę dziwne, bo w zwykły dzień, kiedy trzeba iść do szkoły, po prostu padam ze zmęczenia, a tu tylko wystarczy wycieczka, by postawić mnie na nogi. Poszłam do łazienki i odświeżyłam się. Fajne ciuchy, lekki makijaż i gotowe! Jeszcze tylko walizka... GDZIE MOJA WALIZKA?! Przysięgam, że wczoraj postawiłam ją w salonie. No, jestem tego pewna.Szukałam wszędzie, a raczej biegałam po domu nakręcona. No gdzieś musi być! Chyba zachowywałam się zbyt głośno, ponieważ obudziłam wszystkich domowników. Do salonu wbiegł wujek w rozciągniętym szlafroku, przecierając sobie oczy rękoma.
-O co chodzi?- ziewnął.
-A wujek jeszcze nie ubrany?!- krzyknęłam.
-Jest dopiero trzydzieści minut po drugiej- zerknął na zegarek.
-Nie, jest za dziesięć piąta- wyjęłam swój telefon.
Aby się upewnić - kto ma rację, sprawdziliśmy wszystkie zegarki w tym domu. No i wyszło, że wujek miał rację. To ja się zerwałam o drugiej i biegałam po domu jak oparzona, aby się nie spóźnić, a tu taka surprise i mam jeszcze czasu jak lodu!
Zmieniłam czas w komórce i nalałam sobie wody. Nagle, przypomniał mi się fakt, sprzed kilkunastu minut. Nie mam walizki! Zaczęłam szukać zguby po całym domu.
-Czego szukasz?- ciocia stanęła w progu.
-Walizka, walizka, walizka...- powtarzałam sobie pod nosem.
-No, na pewno pod pufą jej nie ma- zaśmiała się ciocia.
No fakt, szukałam ogromnej walizki po pufą. Ze zdenerwowania szukam gdzie popadnie.
-Walizka była o tu- ciocia wskazała na puste miejsce obok telewizora.
-No właśnie... Była.
Wtedy cały dom zaczął szukać walizki. No i nigdzie jej nie było! Usiadłam i zakryłam twarz rękoma. Trzeba będzie się powoli zbierać, a ja nawet walizki nie mam. Miałam tam wszystkie potrzebne rzeczy! Pech, pech, pech...
-Pakuj się na nowo- ciocia, nawet nie wiem skąd wytrzasnęła drugą i chyba jeszcze większą walizkę. -No szybko!
Wbiegłam na górę i wkładałam do niej wszystko, co miałam pod ręką. No i na dodatek nie mogłam zamknąć walizki. Musiałam na nią usiąść z wujkiem, żeby zasunąć ją do końca.
-To cześć wszystkim!- pożegnałam się szybko i wskoczyłam do samochodu.
To były najdłuższy ranek mojego życia. Ale ważne, że zdążyłam. Z ledwością - ale zdążyłam.
Wsiadłam do autokaru i szukając wolnych miejsc szłam przez autokar.
-Zająłem ci miejsce- Seba puścił do mnie oczko.
OMG! Jestem na niego skazana. Usiadłam. A nich mu będzie! I tak za chwilkę wysiadamy na lotnisku, a w samolocie już z nim nie będę siedziała.
-W tej sukience wyglądasz pociągająco- wymruczał mi do ucha Sebuś.
-To spódniczka, idioto!- walnęłam go w ramię.
-Tak czy siak - i tak jest idealnie- uśmiechnął się.
Dopiero teraz zauważyłam - jak poranne promyki słońca podświetlają jego cerę. Włosy były w lekkim nieładzie co dodawało mu uroku. I jeszcze ta koszula. No po prostu ideał każdej dziewczyny. Szybko otrząsnęłam się z tych głupich myśli. Może ideał - ale nie mój.
Założyłam nogę na nogę i wyjęłam swojego iPhona. Sprawdziłam swoją skrzynkę i puściłam ulubioną playlistę.
Znużona, zamknęłam oczy. Byłam na max'a zmęczona dzisiejszym porankiem oraz tym, że spałam tylko półtora godziny, Nie wiem kto, ale ktoś zrobił mi żart - nieśmieszny.
Obudziłam się chyba jakąś godzinę potem. Moja głowa swobodnie opadała na ramię Króla, a on objął mnie swoim ramieniem. Udawałam, że spałam. Te uczucie było nie do opisania. Mogłabym tak leżeć przez cały czas.
-Wstajemy, księżniczko- zaśpiewał mi do ucha blondyn.
Wyprostowałam się i schowałam telefon do torebki. Wyszłam razem z innymi i usiadłam na ławce obok Emilii.
-Co tak długo?- spytała rudowłosa.
-Ech... Długa historia- uśmiechnęłam się,
Po odprawie, razem z Emilką znalazłyśmy wolne miejsca w samolocie i już po chwili samolot wzbił się w powietrze. Przypomniał mi się moment, kiedy wyleciałam z Londynu. Brakuje mi tu Katy.
-Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada- zapytała mnie Krupa.
-Tak- odpowiedziałam krótko.
W samolocie również zrobiłam sobie małą drzemkę. Tym razem obudziła mnie Emilka, gdy podchodziliśmy już do lądowania. Wyszliśmy z lotniska i wsiedliśmy do jakiegoś autobusu, który z ledwością pomieścił naszą gromadkę. Ku mojemu zdziwieniu nie wysiedliśmy przed pięciogwiazdkowym hotelem, wręcz przeciwnie - wysiedliśmy na polu biwakowym.
-Proszę pani! Co to ma być?- zapytałam naszą wychowawczynię.
-No mieliśmy tu nocować jeden dzień. Nie wiecie o tym?
-Nie- odpowiedziała cała grupa razem.
-No... To teraz już wiecie. A i na drzewie informacyjnym wywieszona jest lista kto z kim dzieli namiot, i który namiot jest dla was przeznaczony- uśmiechnęła się blado. -Jakieś pytania?
-Gdzie jest to drzewo?- zapytał ktoś z końca.
-Noooo- zamyśliła się. -Gdzieś tu- i zniknęła nam z oczu.
Razem z Emi poszłyśmy szukać tego drzewa. Co jak co, ale drzew to od cholery tu jest! Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy je. Prosimy o brawa! Jestem z Emilką, oł-je! To mi pasi. No i namiot z numerem dziewięć. Weszłyśmy do zielonego namiotu i zapoznałyśmy się z regulaminem, który... Ha! My i regulamin, hahahahahahahhahahahahhahahahha!
Oczami Kasi
-Gdzie jest Lidka?- zapytałam ciocię krzątającą się po kuchni.
-W Hiszpanii- odpowiedziała spokojnym tonem.
CO?!
-Nie spóźniły się?
-Na szczęście nie, ale było blisko.
-Kurwa- powiedziałam po cichu.
Od razu pobiegłam do mojego pokoju i zadzwoniłam do Laury.
-Przyjdź, teraz- i rozłączyłam się.
Dziewczyna weszła dyskretnie, nikt jej nie widział - i dobrze. Ustaliłyśmy, że ona w tym domu ma być anonimowa.
-Co jest?
-Pojechała, rozumiesz! Ten twój plan gówno dał- wysyczałam jej w twarz.
-To ty suko, nie umiesz poleceń wykonywać- odburknęła.
-Phi! Też mi coś.
-Ale najgorsze jest to, że ona i Sebastian przez tydzień będą nierozłączni, kurwa- usiadła na kanapie.
-Nie jest źle, ona jest za głupia na Sebę- powiedziałam.
-Tak się tylko wydaję, ale ta zdzira ma większa dupę niż jej się wydaje.
-To znaczy?
-Jak przyjedzie, to zadzwoń, bo mam nowy, lepszy plan- uśmiechnęła się.
-Trochę się boję.
-Nie ma czego. Cześć!- i wyszła.
Rzuciłam się na łóżko. Tak, to ja schowałam walizkę Lidii. Tak, to ja przestawiłam jej godzinę w telefonie. Tylko nie myślałam, że ustawi sobie budzik, a z resztą... Jak można było na to nie wpaść! Tak, to były głupie pomysły Laury. Ale moim zdaniem i tak z tej znajomości nic nie będzie. Większe szanse u Sebastiana ma Lidia. I to o wiele, wiele większe. Głupi się do tego przyznać, ale uważam, że blondynka jest bardzo ładna i nie dziwię się chłopakowi. Ona jest sympatią wszystkich chłopców na tym osiedlu. Dlatego blondyn ma wiele konkurentów. Trzymam za nich kciuki!
Oczami Sebastiana
Ściemniło się. Było chłodno, bardzo chłodno. Komarów też od cholery. Siedzieliśmy przy ognisku przy dźwiękach gitary. Na razie wyglądamy na jakiś obóz integracyjny. Jestem też zdziwiony, skąd ja znam takie słowa? A z resztą nieważne. Znudziło mi się słuchanie brzdęków gitary, więc postanowiłem się przejść. Wstałem i skierowałem się na ścieżkę, która była na środku kempingu. Przy namiotach siedzieli ludzie, niektórzy już położyli się spać, niektórzy gadają a niektórzy pożyczają dziewczynom bluzy. Co?! Stop! Wróć! Lidia, tak to Lidka. Waldemar pożycza bluzę Lidii! No co to za dzień! Trzeba coś zrobić, bo on ją chyba zaraz pocałuje. Podszedłem do nich i położyłem dłoń na biodrze dziewczyny. Ona posłała mi zdziwione spojrzenie, ale nic nie mówiła.
-Coś mówiłeś?- zapytałem Jakubiaka.
-Tak, a co?- chłopak posłał mi zabójcze spojrzenie.
-Fajnie, ale musimy już lecieć. Lidia, pożegnaj się ładnie, papa- pomachałem szatynowi i razem z dziewczyną usiedliśmy przy ognisku.
-Czy ty mi powiesz, do cholery, co to miało znaczyć?- naskoczyła na mnie.
-A czy ty mi powiesz od kiedy Jakubiak jest twoim przyjacielem?
-On nie jest moim przyjacielem- Niebieskooka wybuchła śmiechem.
-To czemu masz jego bluzę?
-A co zazdrosny?
-A co to ma do rzeczy- podniosłem brwi.
-Nic?
-Jakubiak jest idiotą.
-Zaskoczę cię, ale o tym wiem- uśmiechnęła się kpiąco. -Ja już muszę iść- wstała i odeszła.
To jeszcze nie koniec.
Oczami Lidii
Jest już grubo po jedenastej, a my dopiero położyłyśmy się spać. Jest zimno, ciemno i strasznie. Mieszkamy na jakimś odludziu w lecie, rozumiecie? W lesie! Większość horrorów rozgrywa się w lasach. Zostaliśmy we dwie w namiocie, w środku lasu. Prawda, że brzmi strasznie?
-Śpisz?- zapytałam Emilki, która swoją drogą jest śmiesznie ubrana.
-Nie, bo się boję- jęknęła.
-Nie ma Dominika, co?- zaśmiałam się.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy parą?
-Na razie- odpowiedziałam tajemniczo.
Dostałam poduszko w twarz.
-Auć?
Usłyszałam dźwięczny śmiech rudowłosej, aż tu wreszcie coś zatrzęsło naszym namiotem. Boję się! Słychać było dźwięki łamanych gałęzi i jakieś ryki. Przytuliłam się do przyjaciółki, a ona zaczęła się cała trząść. Nie mogłam wydostać z siebie żadnego dźwięku.
-Uciekajmy!- rzuciła Emilka i już po chwili była na zewnątrz.
Ja nie mogłam się ruszyć. Strach usztywnił mi wszystkie kończyny. Czekałam na coś, albo na kogoś. Dopiero gdy coś dosłownie wlazło w namiot zaczęłam krzyczeć.
-Co się stało?- do namiotu wszedł Sebuś.
-Boję się- zadygotałam.
Niebieskooki bez słowa usiadł obok mnie i po prostu mnie przytulił. Właśnie tego mi było trzeba. W jego ramionach czuję się taka bezbronna, ale właśnie to daje mi pewność, że nic mi się nie stanie, bo on tu jest. Wtulona w jego tors zasnęłam.
* * *
Obudziłam się dość wcześnie, ale nie tak wcześnie jak Sebastian. Licealista wpatrywał się we mnie jak śpię.
-Masz świetną piżamę- przyznał.
Spojrzałam na mój strój, który jakby tu powiedzieć... Nie zakrywał brzucha.
-Zboczuch- walnęłam go poduszką.
-Skoro jestem zboczuchem, to dlaczego się ze mną przespałaś?
-No wiesz...-zawisł nade mną. -Spaliśmy razem, sami, w jednym namiocie, przytuleni- zaczął wymieniać.
-A o to ci chodzi.
-Z ciebie też niezły zboczuszek- połaskotał mnie po brzuchu.
-Hahaha, nie.
Przeszłam do pozycji siedzącej zawalając chłopaka.
-Gdzie idziesz?- zapytał.
-Przejść się.
-Beze mnie, nie idziesz- złapał mnie za rękę.
-To ja zostaję- ponownie się położyłam.
-No to mamy przynajmniej więcej czasu dla siebie- przytulił mnie.
-I tak źle, i tak nie dobrze- stwierdziłam.
Na szczęście w tej chwili zadzwonił mój telefon.
-Tak?- odebrałam. -Nie żartuj, serio?
Chłopak puścił mnie i uważnie obserwował moją twarz.
-No dobra, to ja lecę, pa!- rozłączyłam się.
-Coś się stało?- zapytał Sebastian.
-Nic ważnego. Ja już muszę lecieć- i wybiegłam z namiotu.
Zaśmiałam się, ponieważ nie było to nic wielkiego, po prostu Emilia chciała się zapytać, czy jestem cała, a ja skorzystałam z okazji i opuściłam to zakazane miejsce. Mam już dosyć tego obozu!
Oczami Sylwii
-Idziemy na śniadanie?- zapytała Paulina poprawiając swojego koka.
-Noooo- przeciągnęłam się. -Więcej nie śpię w namiocie.
-Ja też.
Skierowałyśmy się w stronę stołówki i wpadłyśmy na Lidię.
-Cześć, cześć- przywitała się. -Jak nocka?
-Nie pytaj- mruknęłam.
Dziewczyna wzięła to za żart, ale prawda była inna. Miała być super wycieczka, a na razie jest pole biwakowe. Hura!
Wzięłam sobie coś do jedzenia i usiadłam obok Celiny, bo tylko obok niej było miejsce.
-Chyba się nie wyspałaś?- szepnęła mi do ucha. -Widać.
-I tak wyglądam lepiej od ciebie- uśmiechnęłam się krzywo.
W tej chwili obok niej usiadł Julian, ble! Całująca się para to najgorszy widok ever!
-A ty...- zwróciłam się do Pauliny lecz ona też była zajęta swoim chłopakiem. Forever alone!
Nie chciałam im przeszkadzać, więc wstałam i poszłam do namiotu. Wzięłam swój telefon i poszłam się przejść; sama, bo jak inaczej. Usiadłam pod drzewem i oparłam o nie głowę.Czasami mam wrażenie, że wszystko jest do dupy! Pomasowałam sobie skronie i otrzepałam swoje ubranie. Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Idąc drogą powrotną, patrzyłam na czubki swoich butów. Fajnie byłoby mieć chłopaka, takiego mojego; i tylko mojego. Nie panując nad sobą nagle się zatrzymałam. Rozejrzałam się dookoła. Nic nadzwyczajnego. Znów przeniosłam swój wzrok na moje baleriny i nagle coś przykuło całą moją uwagę. Schyliłam się i zerwałam czterolistną kończynę. Czyżby szczęście się do mnie uśmiechnęło?
***
Cześć, cześć, cześć...
Przepraszam, że tak długo, ale długi ciekawy i nie mogę się doczekać Waszej reakcji pod następnym rozdziałem :p On jest taki supcio, że nawet ja nie mogę się go doczekać xd
No to fajny rozdział, moim zdaniem i do następnego! :3