niedziela, 17 sierpnia 2014

10. ^Lubisz placki^

Oczami Lidii

Pierdolę nie robię! Kto robi imprezę we wtorek?! A tera do szkoły z worami pod oczami. Weszłam do kuchni.
-Dobry- przeciągnęłam się.
-Dzień dobry- wujek spojrzał na mnie spod gazety.
Wzięłam sobie miskę i wsypałam płatków. Wróciłam do stołu i usiadłam na moje miejsce. Tak, zajmuję je zawsze. I moja rodzina już się do tego przyzwyczaiła.
-Nie wyspałaś się?- zapytał mężczyzna odkładając gazetę.
-Nie- ziewnęłam.
-Widać- zaśmiał się. -Nie jedz tego- ostrzegł mnie, gdy już miałam włożyć łyżkę płatków do buzi.
-Czemu?- spojrzałam na wuja.
-Bo... Albo rób co chcesz- mruknął zrezygnowany, ale ciągle uważnie mnie obserwował. Okey.. To trochę dziwne.
Spojrzałam w moją miskę. Miska - jak miska, ale chyba coś z tym mlekiem jest nie tak. Albo po prostu tak mi się wydaję. E tam! Jem, bo głodna jestem. Spróbowałam i wszystko wyplułam. Fu! Co to było?!
-Chyba te mleko się zepsuło- powiedziałam płucząc sobie buzię wodą.
-To sok.
-Co? Sok się zepsuł?
-O kurka wodna!-krzyknął wujek. Skąd on takie coś zna?! -Wlałaś sobie sok zamiast mleka.
Walnęłam się otwartą ręką w czoło. Zaspana - to ja jestem, ale żeby takie coś. OMG... Ja to chyba dostanę medal, za najgłupszą blondynkę w historii.
-Dzień doberek- przywitała się Sylwia stojąca w progu jadalni.
Na dobry dzień raczej się nie zapowiada. Jak widać to nie tylko ja wyglądam okropnie.
                                                       * * *
-Jak wczoraj na balu usłyszeliście organizujemy wycieczkę tygodniową do Hiszpanii tylko dla waszej klasy- uśmiechnęła się nauczycielka. -Wycieczka będzie już za tydzień, dlatego teraz rozdamy wam papiery, które wasi rodzice będą musieli wypełnić- wzięła do ręki plik kartek. -Tam napisana jest kwota, którą musicie zapłacić i spis najpotrzebniejszych rzeczy oraz inne szczegóły.
Kobieta dała mi kartkę, którą złapałam i zaczęłam czytać w mgnieniu oka. Bla, bla, bla... O będziemy mieszkać w pięciogwiazdkowym hotelu! Muszę tam pojechać. Tu jeszcze pisze, że pójdziemy na plażę. Plaża w październiku?! Dobra, dziś jest pierwszy października, ale jednak jest zimno. Wow! Ale to jest Costa Brava! To już zmienia postać rzeczy. Muszę pójść na tą plażę!
-Pojedziemy już w ten poniedziałek, więc proszę was o przyniesienie tych kartek na jutro- zakończyła swój monolog nauczycielka.
Przynajmniej to postawiło mnie na nogi. Szczerze mówiąc, to jak rozejrzałam się po klasie to nie było takiej osoby, która by nie przysypiała. No hello! Kto w ogóle robi bale we wtorki?!


Oczami Sylwii

Podeszłam do mojej szafki i wrzuciłam do niej książki.
-Jestem!- uśmiechnęła się Paula.
-Widzę- odwzajemniałam uśmiech.
-Wieeeeeesz?
-Wieeeeeem.
-No, na pewno tego nie wiesz, a więc słuchaj- zaprowadziła mnie na ławkę.
-A właśnie, dlaczego taka energiczna się stałaś? Przecież jeszcze chwilę temu zasnęłaś na lekcji.
-No to słuchaj... Bartek zaprosił mnie na randkę- pisnęła.
-To świetnie!- przytuliłam ją.
Kurczę, wreszcie im się udało! Wcześniej Paulina twierdziła, że nie, to nie jest facet dla niej, a teraz cieszy się jak nie wiem co. No to mamy jedna parę z głowy.
-To idziemy?- zapytałam.
-No niby gdzie?- zdziwiła się.
-Emm... Na hiszpański?
-Aaaaa... Przepraszam, teraz zaczynam wszystkiego zapominać- uśmiechnęła się przepraszająco.
-Ach, ta miłość!
-Oj, zamknij się.
Zebrałyśmy swoje rzeczy i BUM! Przywaliłam w coś, a raczej to w kogoś, a tym kimś był - Bartek. Rzygam tęczą!
-Witam- zignorował mnie i podszedł do Pauli.
Odsunęłam się, żeby im nie przeszkadzać.
-No czeeeeeść.
Jak oni się na siebie patrzyli, o ludy! Tylko rzygać i srać. No i jak zgadywałam - zaczęli flirtować, ale tak, że pół szkoły słyszało ich zarywki.
-To ja lecę na hiszpański- powiedziałam.
Cisza.
-Dzisiaj umówiłyśmy się na zakupy, pamiętasz?- zapytałam.
Cisza.
-Szkoła się pali- kontynuowałam.
Cisza.
A w dupie wszystko! Idę dalej. No i podreptałam do klasy, i co? I BUM! I znów kurna w kogoś przywaliłam. Tym razem to był Julian.
-Sorry- mruknęłam i już chcieliśmy się wyminąć, kiedy to pojawił się Sebastian.
-Witam państwa- uśmiechnął się. -To jest Sylwia, a to Julian- wskazał na nas.
-Chodziliśmy do tego samego gimnazjum, więc wiesz... Poznaliśmy się już- odpowiedział Kot.
-Och, ale to nic nie szkodzi- machnął ręką. -Lubisz placki?- z tym pytanie zwrócił się do mnie.
-Tak- weszłam z chłopcami do klasy i usiedliśmy na ławkach.
-A ty?
-No ba- odpowiedział bez namysłu Julian.
-Ty lubisz placki i ty lubisz placki, ja lubię placki, cała szkoła lubi placki, wszyscy lubią placki i dlatego wszyscy są szczęśliwi!- wrzasnął jak baba, gdy zobaczy wyprzedaż. -Ale to nie ważne, bo ważne jest to, że wy lubicie placki i to was właśnie łączy- zakończył swoją przemowę.
-Pierdolnij się ręką, albo książką, albo szafką, albo kurwa żelazem- podsumował to wszystko szatyn.


Oczami Sebastiana

Dzwonek i koniec hiszpańskiego. Przed lekcją przybliżyłem do siebie Sylwie i Juliana. No bo hello! Musze ich zeswatać wreszcie i mieć większy dostęp do Lidii.
-Co odbiło ci przed hiszpanem?- dogonił mnie szatyn.
-A nic- chciałem skończyć temat, bo co się będę tłumaczyć.
-To znaczy?- chłopak dalej nalegał.
-To już nieważne, a ja powiem ci co jest ważne. Myślałem nad zakupem czołgu.
-Po jakiego grzyba ci czołg?
-No ja zawsze chciałem mieć czołg, a kto by nie chciał?
-No fakt. Fajnie by wtedy było- rozmyślił się Julian.
-No właśnie! No i pomyślałem, aby kupić czołg na raty.
-On kosztuje chyba z milion złotych!
-No wiem, ale spójrz. Zapłacę jedną ratę, czyli jednego tysiąca i wsiądę do tego czołga na jazdę próbną. No i wtedy ucieknę i nie będę musiał oddawać reszty pieniędzy.
-Złapią cię- mruknął mój kolega.
-No to co.
-Zrobią ci coś- spojrzał na mnie.
-A co mi mogą zrobić? Przecież mam czołg- skończyłem i skręciłem do toalety.
Spojrzałam w lustro. Wyglądam lepiej niż podejrzewałem. Wyszedłem z pomieszczenia i szczęście dało mi Lidkę.
-Hej- zagrodziłem jej drogę.
-Hej- schowała telefon do kieszeni.
-Jak tam moje kochanie?
-Morda w kubeł, kochanie- uśmiechnęła się.
-Spokojnie, kochanie...
-Czego chcesz, kochanie?- zapytała. Chyba nasza rozmowa wybiła ją lekko tropu.
-Co powiesz na kawę po szkole, kochanie?
-Bardzo mi przykro kochanie, ale lecę tylko na milionerów.
-A więęęęęc...- przeciągnąłem. -Kochanie, dasz mi złotówkę?
-Po co ci złotówka, kochanie? Przecież kręcą mnie milionerzy.
-Jeśli każdy na świecie da mi złotówkę, wtedy będę milionerem, kochanie. Ba! A nawet więcej!
-Haha! A więc proszę- dała mi złotówkę. -A teraz żegnaj, kochanie- i śmiejąc się zniknęła w tłumie uczniów.


Oczami Kasi

Idę, idę, idę, idę... Kurwa, kto jest takim egoistą, żeby zostawić mnie samą sobie? Wczoraj jeszcze po mnie przyjechali, a teraz? A teraz idź, skacz, tocz się... Dla nich to obojętne.
Otworzyłam drzwi i trzasnęłam nimi tak, aby wszyscy słyszeli. Niech wiedzą, że wróciłam i że jestem głodna. Bardzo głodna. Rzuciłam torbą o podłogę i położyłam się na kanapie.
-O, już jesteś?- zapytała bardzo spostrzegawcza ciotka.
-Jak widać- odpowiedziałam i włączyłam telewizor.
-A więc... Jak było w szkole?
-A jak miało być?
-No nie wiem...
-No to ciocia widzi- skończyłam temat i zajęłam się wpatrywaniem się w głupi ekran, na którym leciał taki serial, że oglądając go, można byłoby przespać całe swoje życie.
-Jest coś do żarcia?- zapytałam po chwili ciszy.
-Tak, jak dziewczyny wrócą, to nakryję do stołu- usłyszałam za ściany.
No i teraz czekaj nie wiadomo ile.
                                                      * * *
Po obiedzie udałam się do swojego pokoju i zajrzałam do książek. To straszne, bo ja i książki. Ble, to nie pasuje, o nie! No, ale pomijając fakt, że odrobiłam pracę domową z matmy, zmęczona włączyłam laptop i zalogowałam się na facebook'a. Nudy, nudy, nudy... Ech, idę się przejść. Założyłam buty i wyszłam na dwór. Gdy zamykałam drzwi, podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Wyglądała trochę przerażająco dziwnie i... naturalnie?
-Cześć, mieszkasz tu?- zapytała mnie.
-No, a jak sądzisz. A z resztą, nie chcę tu mieszkać.
-Ale czekaj, bo możesz mi pomóc.
-Co? A w ogóle, jak się nazywasz?
-Laura, Laura Mogielska- podała mi rękę.
-I czego tu szukasz?
-Otóż w tym domu podomierz mieszka Lidia.
-Nie używaj takich niezrozumiałych i nieużywanych słów- upomniałam ją. -Ale tak, mieszka tu. I co?
-Ona chyba randkuje z Sebastianem Królem, a to mój chłopak, znaczy były- powiedziała.
-No tak słyszałam, ale to on się do niej lepi- podsumowałam krótko.
-Chciałabym go odzyskać.
-A to moja sprawa?
-Nie lubisz jej, bo pałęta ci się pod nagami- zaczęła, kiedy chciałam już odejść. -Możemy pomóc sobie nawzajem.
-Co mam robić?- odwróciłam się do niej.
                                                               ***
Witam! :)
Już jest 10 rozdział i obawiam się, ze to ostatni rozdział w te wakacje ;(  Bo jeszcze muszę skończyć rozdział na tamtym blogu, a napisanie trochę zajmuję, więc zapewne dodam go dopiero na początek września.
UWAGA!
Nie będę mogła dodawać rozdziałów w roku szkolnym tak, jak wcześniej, bo teraz będę miała dużo nauki i ogólnie zawał i nie wyrobię się, ALE rozdziały będą dodawane, wiec... Tak czy inaczej, trzeba korzystać z wakacji i kropka! ;D
A wracając do rozdziału to nawet mi się podoba. Wreszcie mogę poczuć się dobrze, bo mam pomysł na następny rozdział c: A Wam podoba się rozdział 10?
Do następnego ;*
                                                      Śnieżyyynka ♥


5 komentarzy:

  1. OMG!! Nareszcie gdzieje się coś między Julianem a Sylwią!!! Jezu, szczałam ze śmiechu z Sebastiana. Serio! Hahaha po chuja mu ten czołg. Mówiąc szczerze to mój ulubiony rozdział jak narazie :)) Co mogę jeszcze dodać? Czekam na następny i weny dużo życzę.
    Claudia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! xD Czołg! xD O M G! xD
    Taak, bo nie ma to jak swatanie kumpla z dziewczyną i... czołgiem oraz plackami! xD
    WoW! Wątek z Laurą jakoś tak strasznie mnie zaciekawił :D
    No to... do następnego ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;) ma pytanie jak ustwiłaś te tło
    a i zapraszam do mnie ;)
    http://rakonaopisuje.blogspot.com/
    http://rakonapisze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No niezłe teksty leciały w tym rozdziale. Najbardziej rozwalił mnie czołg, on był suuupi. Wgl Sebastian, omomom *.* Nowi bohaterowie? Bo nie mogłam się połapac, strasznie ich dużo, ale to nic bd ciekawiej ;) ! Dużo weny, oby rozdział pojawił się szybciutko,
    Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu kochanie chciałam powiedziec ze wlasnie dzis zaczelam czytac twoje opowiadanko i jest zajebiste hahah ;* z gory chcialam przeprosic za to, ze nie dodalam zadnego komentarza pod poprzednimi rozdzialami ale sie zaczytalam hahah xd a ten rozdzial musialam skomentowac bo sie prawie zlałam jak przeczytalam to "a co mi mogą zrobić? Przeciez mam czolg" hahahahahha kocham cie za to xdddd taki dzisiejszy okropny dzien poprawily mi dwa krociutkie zdania z twojego opowiadania hahah xd nie no ogolnie beke mialam prawie we wszystkich, jest supi ale teraz to serio mega bylo xdddd
    wiec ja lece czytac dalej.
    Ps. Co ta pizdzia Laura chce zrobic, szmaciurka nie lubie jej grrrrr

    OdpowiedzUsuń