Oczami Sylwii
Stałam i wpatrywałam się w chłopaków z naszej grupy, którzy walczyli na miecze świetle z "Gwiezdnych wojen". OMG... Dobrze, że nikt tu ich nie zna. I niech tak zostanie, chociaż obsługa
hotelu na pewno zapamięta na długo, taką niepowtarzalną akcję. No nic, trzeba coś zjeść. Ominęłam szerokim łukiem wojnę obsługi hotelowej z licealistami. Zauważyłam, że to chyba dla wielu turystów zostanie najlepszą atrakcją wycieczki.
-Cześć- usiadłam obok Pauliny.
-Witam.
-Co taka smutna?
-Idziemy dziś na plażę- odpowiedziała, patrząc bez namysłu, w jakiś punkt na ścianie.
-Powinnaś się cieszyć- lekko się zdziwiłam.
-Chciałam.
-Ale?
-Jak tam słoneczko?- do mojej przyjaciółki podszedł jej chłopak i przytulił ją od tyłu.
-Źle.
-Idź już- wtrąciłam do Bartka.
-Okeeeeej. Pa- pożegnał się szybko i niepewnie odszedł.
Znam Paulę na tyle dobrze, że wiem za każdym razem co jej dolega.
-Babskie sprawy...- spojrzałam na przyjaciółkę.
-Niestety.
-Jakbym cię nie znała, to stwierdziłabym, że po prostu jesteś wredna- stwierdziłam, popijając śniadanie dużą dawką kawy.
-Morda w kubeł, kochanie- uśmiechnęła się krzywo.
-Tak, to prawdziwa ty- zaśmiałam się.
-A jak tam sprawy sercowe?- zapytała brunetka. -No dalej, pochwal się.
-Oddaliliśmy się od siebie jeszcze bardziej.
-Będzie dobrze.
-Musi być.
Oczami Lidii
Szliśmy na plażę. Idziemy na plażę, o tej porze roku, opalać się, kumacie? Będziemy wygrzewać się na słońcu, jak jaszczurki. Głupie porównanie, hah.
Oczywiście przebierzemy się na miejscu, bo podobno są tam, tak zwane przebieralnie. Oh yay! Na to właśnie czekałam.
Na horyzoncie widać już było złoty pas pisaku, a dalej niebieską plamę, zlewającą się z niebem. Niektórzy od razu pędem pobiegli do wody, rzucając się na nią i ochlapując wygrzewających się. Zaśmiałam się w duchu. Takie wakacje, to ja rozumiem.
***
Przebrana w bikini, wyszłam z przebieralni i poczekałam jeszcze chwilę na Emilkę. Ta, wyszła jakieś pięć minut później w ślicznym stroju, który podkreślał jej walory.
-Wow! Jak ty ślicznie wyglądasz!- uśmiechnęłam się.
-A ty?! Weź. Jakbym była mężczyzną, to już bym...
-Nie dokańczaj!- przyłożyłam jej palec do ust.
Gdy tylko odeszłyśmy parę kroków, do nas przylepili się jacyś przystojni Hiszpanie. Są faceci, jest impreza. No nie powiem, rozmowa z nimi była wyśmienita, ale może dlatego, że znałam doskonale angielski? No i oni oczywiście też bardzo dobrze znali ten język. Gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy. Nawet czasami byłam tłumaczem, pomiędzy Emilką, a chłopakami. Cała nasza grupa, plus nauczycielki; patrzyli się na nas jak na obrazek. Albo dziwili się, że poderwaliśmy takie ciacha, albo patrzyli się na ich doskonale wyrzeźbione ciała. Po jakiś paru minutach wymieniliśmy się numerami i każdy odszedł w swoją stronę.
Wreszcie, razem z Emilką rozłożyliśmy koce i posmarowałyśmy się kremem. Ciepełko, plaża, piasek. Wszystko czego potrzebujemy.
Oczami Sebastiana
Tak, jest moc! Słońce, dziewczyny, plaża, siatkówka. To jest to! Właśnie rozgrywał się mecz, między nami, a chłopakami z innej grupy. Nie znałem ich, ale powiem, że byli dobrzy. Ich serwy czasami były nie do przyjęcia. No, ale przecież nie przyniesiemy hańby naszemu kraju. Przebijaliśmy większość piłek, dlatego prowadziliśmy dwoma punktami. Trzeba było nieźle się wysilać, aby utrzymać ten wynik.
Właśnie przeciwnik zaserwował piłkę, a Julian nie przyjął tego dokładnie. więc piłka odleciała za boisko. Trzeba było ratować honor, więc rzuciłem się za piłką. Na szczęście odbiłem ją, ale tym samym, potknąłem się o torbę naszej nauczycielki i los tak chciał, że wylądowałem na Lidce. Moje ręce były po jej obu stronach głowy, a cała poza wyglądała, jakbym robił pompki, a więc... Czemu nie skorzystać z okazji? Zrobiłem jedną pompkę, szybko całując ją w usta. Słodko.
No, trzeba lecieć dalej. Poderwałem się i wpadłem na boisko, ratując następną piłkę.
***
-To był świetny mecz- podszedłem do przeciwnika, po rozgrywkach.
Oczywiście wygraliśmy. Oczywiście, to ja byłem zawodnikiem meczu. Szczególnie podbiłem serca widzów, z tą akcją, z Lidią. A może jej też? W każdym bądź razie nie wiem, bo jeszcze od tamtego incydentu się z nią nie widziałem.
-Nien- odpowiedział.
Świetnie! Wygraliśmy z Niemcami. Piąteczka! Słaby byłem z tego języka, więc tylko uśmiech, piąteczka, czaszeczka, i poszedłem.
-Masz ochotę dziś na jakąś imprę, czy coś?- podszedłem do Juliana.
-Chciałbym, aleeeeee...- zakłopotał się.
-Ale zajęła cię już twoja laska, tak wiem- przewróciłem oczami. -Stary, kiedy będę mógł mieć tylko dla siebie?
-Ha, gej!
-Ale tylko twój- puściłem oczko do przyjaciela.
-Dobra, my tu gadu-gadu, a wycieczka ucieknie.
-Wycieczka nie zając.
-Ty też nie zając.
-Nic nie zając, tylko zając, to zając- rozmyśliłem się.
-I właśnie dlatego cię lubię.
Oczami Celiny
-Gramy w butelkę!- ktoś krzyknął z końca sali.
Cała nasza grupa znajdowała się holu, bo ktoś wypuścił szczury do pokoi i była ewakuacja, a teraz cała nasza grupa musi siedzieć i czekać, aż je złapią. To chyba chłopaki z naszej grupy. Ja to wiem, cała nasza grupa wie, ale obsługa nie musi o tym wiedzieć.
-No dobra!- odkrzyknęłam.
Trzeba jakoś zbić nudę.
Pierwszy kręcił Sebastian, wypadło na mnie.
-Zadanie- odpowiedziałam po krótkim namyśle.
-A więc wyjdź- polecił.
-Wyjdź?
-Wyjdź.
-Okey....- zdziwiłam się.
-Chciałaś zadanie, to teraz je masz.
-Wychodzę- wstałam i wyszłam.
Nie wiem, w ogóle co to było, ale okey... I tak zaraz wrócę. Zawsze wiedziałam, że Seba ma głupie pomysły, ale żeby aż tak. I tak potem Wioletta mi wszystko opowie. Właśnie teraz stoję jak ta idiotka przed hotelem i czekam na.... Nawet nie wiem na co czekam. Włażę, bo zaczyna się ściemniać. Jeszcze ktoś mnie porwie i... Nie wiem co może ze mną zrobić, ale... DOBRA, CELINA, WŁAŹ!
Jak weszłam, Seba znów trzymał butelkę. Oho, ciekawe na kogo teraz wylosuje. Lidia, nie mogę się doczekać.
-Nie będę ryzykować, pytanie- oznajmiła, pięknie się uśmiechając.
-Ile chcesz mieć dzieci?- zapytał, bez najmniejszej chwili zastanowienia.
-Dwójkę.
-Ciekawe, jak on to wykorzysta- zaśmiał się Julian.
-Możecie już wracać!- wykrzyknęła nauczycielka.
Jest moc. Muszę jeszcze szybko złapać Wiolettę, by opowiedziała mi to, co przegapiłam.
* * *
Hej ^^
Jak tam po świętach? :p Dużo przytyliście? :D
Bo ja mam wrażenie, że przytyłam drugie tyle xD Ale na pewno dużo się spaliło :) A u Was? :>
Pisałam przez całą przerwę i... Uprzedzam, że następny rozdział będzie z wieeeeeeeeeeeeelkim szokiem ;) Dooobra, więcej nic nie piszę, bo zaraz wydam :x
Co tu jeszcze...
+więcej rozdziałów w tym roku się n i e p o j a w i , bo jeszcze dokończę rozdział na moim drugim blogu i SYLWESTER, więc nie da rady :*
+przepraszam za wszystkie błędy, ale nawet nie sprawdzałam c:
+coś miałam napisać, ale zapomniałam, haha niwehfusdbtgsyert
+buziaczki <3
Do następnego! :*
sobota, 27 grudnia 2014
środa, 24 grudnia 2014
Wesołych Świąt ♥
Z okazji zbliżających się Świąt, życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, chwil; tylko tych najpiękniejszych, dużo prawdziwych przyjaciół, abyście znaleźli swoją drugą połówkę, a jeśli już ją macie; to wytrwałości i dużo miłości :*, cierpliwości w czytaniu mojego bloga i oczywiście SPEŁNIENIA WSZYSTKICH WASZYCH MARZEŃ :3
piątek, 12 grudnia 2014
14. ^Ja też cieszę się, że cię widzę^
Oczami Celiny
-Kochanie zabrałeś już wszystko?- zapytałam, zapinając swoją napakowaną torbę.
-Tak, wszystko- Julian uśmiechnął się i wziął ode mnie ciężki bagaż.
Na szczęście dzisiaj wyprowadzamy się z tego cholernego obozu. Mam go już na prawdę dosyć.
Po chwili siedzieliśmy już w autobusie i podobno jechaliśmy do jakiegoś muzeum, bo wiadomka, że wycieczka bez muzeum - to nie wycieczka. Zawsze w planie jest super nudny gość, który będzie opowiadał o kawałku kamienia sprzed kilikudziesięciu lat. Mmmmm... Brzmi zachęcająco, nieprawdaż?
***
-A o to rzeźba, która została wykonana w piątym wieku naszej ery. Możecie państwo zauważyć dokładność wykonania od strony artysty- nawijał jakiś mężczyzna po pięćdziesiątce, ubrany w pożółkłą koszulkę, oznaczoną logo muzeum. -Ej, cisza tam z tyłu!- wreszcie wydobył z siebie wyższy ton głosu. -Niektórzy chcą słuchać- dodał.
I w tym momencie cała nasza grupa szczała ze śmiechu. On chyba na prawdę nie wie co to znaczy rozrywka. Szkoda mi tego faceta.
Chłopaków z tyłu zaatakował jakiś dziki śmiech i tarzali się po ziemi jak opętani, zwalając przy tym jakiś bardzo cenny eksponat. Szklana klatka ze skarbem kultury zaczęła się nerwowo bujać i wszystko wskazywała na to, że dosłownie za parę sekund spadnie, roztrzaskując się w miliony drobnych kawałków. Lecz ku naszemu zdziwieniu, tak się nie stało, a to dlatego, że w ostatniej chwili nasz przewodnik rzucił się klatą na podłogę i złapał upadający cenny dzban. Wow! Szacun! Niby stary, ale jak potrzeba, to nawet życie zaryzykuje. Miłość to sztuk pięknych, czy głupota?
***
Po trzech godzinach spędzonych w muzeum i po godzinnej jeździe uliczkami Hiszpanii dotarliśmy na miejsce, a mianowicie staliśmy właśnie przed białym budynkiem z dużymi, okrągłymi oknami i potężnymi drzwiami. Hotel na zewnątrz wyglądał bardzo elegancko, więc chętnie weszliśmy do środka. Drzwi otworzył nam pan w czarnym garniturze, mówiąc coś po hiszpańsku, czego w ogóle nie zrozumiałam. Po paru minutach każdy został podzielony na grupy w sprawie pokoi, ale i tak wszyscy zamieniali się i w tym momencie był wielki chaos. Ja po wymienieniu się z paroma osobami byłam w pokoju z Julianem, a jak inaczej.
-Ej, mała! A może pojedziemy windą?- zawołał za mną Julian, gdy pokonałam już parę stopni.
-Za słowo "mała" powinnam się fochnąć- stwierdziłam, zatrzymując się na jednym z niezbyt wysokich schodków.
-Oj, przepraszam skarbie- chłopak chciał do mnie podejść lecz ja szybko i zwinnie uciekłam mu krzycząc zza ramienia:
-Kto pierwszy, ten zajmuje łazienkę!
Biegłam, bo wiedziałam, że Julian nie odpuści i wypadnie z windy jak oparzony. Wreszcie dotarłam na szóste piętro i widocznie byłam pierwsza. Otworzyłam więc drzwi i rzuciłam telefonem na wielkie, dwuosobowe łóżko.
-BU!- Kot wyskoczył za drzwi.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- darłam się nie wiadomo czego, waląc przy tym pięścią w szatyna.
-Ja też cię kocham.
Przymrużyłam lekko oczy, po czym dałam mu przelotnego buziaka.
-Co będziemy robić?- zapytał Julian.
-A jak myślisz?- zapytałam rzucając się na łóżko.
To jest najwygodniejsze łóżko na świecie. I jeszcze ta bielutka kołderka. Żyć, nie umierać.
Oczami Lidii
-Nie uzgodniłaś tego ze mną!- darłam się na Emilię.
-Ojć, sorcia- uśmiechnęła się.
Przewróciłam oczami i skierowałam się do swojego pokoju. A z resztą... Nawet nie wiem z kim go dzielę. Miałam z Emi, ale ona jakoś tak podobno niechcący wymieniła się z paroma osobami i jakoś tak wyszło. Przykro...
Otworzyłam drzwi i jak mogłam się tego spodziewać, na łóżku leżał Sebastian.
-Ugh... Znowu ty!- rzuciłam walizkę o ziemię.
-Ja też cieszę się, że cię widzę- usłyszałam w odpowiedzi.
-Jesteś jak cholera- stwierdziłam.
-Oj... Bo zaraz powiem coś brzydkiego- zagroził.
-Co?
-Dupa.
I w tym momencie mój śmiech słyszało cało całe osiedle, na którym mieszkamy.
-Zajmuję łazienkę- poinformowałam swojego współlokatora.
-A spoko. I tak już byłem- puścił mi oczko.
-Mam się bać?
-Zależy czego się boisz...
Nie kontynuowałam rozmowy. Mam go dosyć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wow! Taka tam śliczna łazienka. Tutaj jest wszystko czego potrzebuję. Prysznic, wanna, kilka małych, hotelowych mydełek.
Po skończonej kąpieli, owinęłam się puchatym ręcznikiem i w tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że nie mam w co się ubrać. Zapominalska, to ja jestem.
-Podasz ciuchy?- poprosiłam chłopaka za ścianą obok.
-Oczywiście- ten ton był mi doskonale znany. Ten entuzjazm... Yey!
Stanęłam za drzwiami i czekałam, aż wejdzie. Kiedy usłyszałam skrzypnięcie drzwi, na horyzoncie pojawił się Seba.
-Połóż te ciuchy na pralce- rozkazałam. -A teraz wyjdź- i tak własnie szybko i zręcznie zakończyłam ten temat. Proszę o brawa!
Podeszłam do pralki i złapałam się za głowę. Co on mi przyniósł?! Nie wiem co on planuje, ale aż boję się wychodzić.
Oczami Sebastiana
Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko na swoim miejscu. Zza drzwi łazienkowych wychyliła się smukła postać Lidii w pięknym stroju, który sam jej dobrałem.
-Witam piękną panią!
-Siema, młody kawalerze- zaśmiała się blondynka.
Ach, jaka ona śliczna... Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie będzie moja tak oficjalnie.
Podszedłem do niej i pewnie złapałem jej dłoń.
Puściłem muzykę i pociągnąłem Pawłowską na środek pokoju.
-Co ty kombinujesz?- szepnęła mi do ucha dziewczyna, a ja dostałem gęsiej skórki. Myślałem, że tylko ja tak umiem działać na ludzi.
-Wolny taniec, zawsze spoko- odpowiedziałem.
-Masz głupie pomysły.
-Przynajmniej jest ciekawie.
-Chyba jednak chciałeś być romantyczny- rozgryzła mój tok myślenia.
-Jak ty mnie dobrze znasz- odpowiedziałem, powoli zbliżając się do ust niebieskookiej.
Nasze oddechy zjednoczyły się w jedność, ale nasze usta wciąż dzieliło parę milimetrów. Och, jak słodko. Już poczułem dotyk jej warg, na swoich lecz w tym momencie usłyszałem stukot do drzwi. Fuuuuuuuuck! Odskoczyliśmy od siebie, a ja poszedłem otworzyć. Nie wiem kto to jest, ale już go nienawidzę. Lecz to wielkie zdziwko, bo na korytarzu nikogo nie było. Podszedłem jeszcze kawałek, ale nie było żadnego znaku życia. Cóż, głupie żarty. Wróciłem do pokoju i zastałem ubraną już normalnie - Lidkę.
-Czemu nie powiedziałeś mi, że mamy tylko jedno łóżko?- naskoczyła na mnie.
-Myślałam, ze widziałaś- zaśmiałem się. -Ach, te kobiety!
-Proszę?
-Nie nic- wlepiłem na twarz najlepszy uśmiech, na którego widok wszystkie serca dziewcząt miękną, ale nie tej. I to mnie właśnie dziwiło.
Następnego dnia...
Oczami Sylwii
Zamknęłam moją kosmetyczkę i wyszłam z łazienki. Paulina o wiele wiele wcześniej opuściła ten pokój i pewnie jak zwykle, poleciała od razu do swojego chłopaka. Jej! Cieszę się, że jest szczęśliwa i kochana, ale tej miłości to już za dużo jest. Stanowczo za dużo... Każdy człowiek potrzebuje miłości i każdy ma do niej prawo, ale tylko niektórzy potrafią ja znaleźć i ją pielęgnować. Połowa ma to w dupie i właśnie dlatego masa ludzi nie ma swojej drugiej połówki. Ja właśnie należę do tej grupy. Może gdybym wzięła się na odwagę i może zawalczyła choć trochę o Juliana, ale ja to ja. Kiedyś słyszałam, że liczba ludzi na świcie nie jest parzysta i może ja jestem tą nie do pary?
Zeszłam na parter hotelu i od razu skręciłam do kuchni, gdzie na oko licząc; kilkaset osób jadło już śniadanie. Ustałam w progu i otworzyłam szeroko usta. Tego jeszcze chyba nigdy nie było...
***
Cześć! :*
Jak tam? :p
Pisałam, pisałam, pisałam, kasowałam niektóre momenty mówiąc sobie: nieeeeeee, to zostawmy na potem ;D
i potem zapisałam ten rozdział, a dziś wchodzę, dopisałam dwa zdania i dodaję xD taaaaak, moja logika :>
ale już niedługo taka akcja, że jak sama o niej myślę, to nie mogę się jej doczekać ^^ hahah, ale ja skromna c;
no i niedługo święta, co oznacza dni wolne od szkoły, spędzone w gronie rodzinnym i oczywiście w kościele :3 ale może zostańmy przy tym czasie wolnym w czasie świąt i już tak sobie myślę, jak go tu wykorzystać i NA PEWNO jakaś część będzie na pisanie rozdziałów, czyli jeszcze kilka rozdziałów w tym roku się pojawi, hah *.*
nie wiecie nawet jak ja się cieszę, że ja mogę dla Was pisać :*
już niedługo, a mianowicie chyba jeszcze dwa miesiące i obchodzić będziemy piewrsze urodziny bloga ♥ yey! co Wy na to? <3
jeju, ale się rozpisałam >.<
no to ja już się odrywam od klawiatury i do następnego! trzymajcie się! :)
-Kochanie zabrałeś już wszystko?- zapytałam, zapinając swoją napakowaną torbę.
-Tak, wszystko- Julian uśmiechnął się i wziął ode mnie ciężki bagaż.
Na szczęście dzisiaj wyprowadzamy się z tego cholernego obozu. Mam go już na prawdę dosyć.
Po chwili siedzieliśmy już w autobusie i podobno jechaliśmy do jakiegoś muzeum, bo wiadomka, że wycieczka bez muzeum - to nie wycieczka. Zawsze w planie jest super nudny gość, który będzie opowiadał o kawałku kamienia sprzed kilikudziesięciu lat. Mmmmm... Brzmi zachęcająco, nieprawdaż?
***
-A o to rzeźba, która została wykonana w piątym wieku naszej ery. Możecie państwo zauważyć dokładność wykonania od strony artysty- nawijał jakiś mężczyzna po pięćdziesiątce, ubrany w pożółkłą koszulkę, oznaczoną logo muzeum. -Ej, cisza tam z tyłu!- wreszcie wydobył z siebie wyższy ton głosu. -Niektórzy chcą słuchać- dodał.
I w tym momencie cała nasza grupa szczała ze śmiechu. On chyba na prawdę nie wie co to znaczy rozrywka. Szkoda mi tego faceta.
Chłopaków z tyłu zaatakował jakiś dziki śmiech i tarzali się po ziemi jak opętani, zwalając przy tym jakiś bardzo cenny eksponat. Szklana klatka ze skarbem kultury zaczęła się nerwowo bujać i wszystko wskazywała na to, że dosłownie za parę sekund spadnie, roztrzaskując się w miliony drobnych kawałków. Lecz ku naszemu zdziwieniu, tak się nie stało, a to dlatego, że w ostatniej chwili nasz przewodnik rzucił się klatą na podłogę i złapał upadający cenny dzban. Wow! Szacun! Niby stary, ale jak potrzeba, to nawet życie zaryzykuje. Miłość to sztuk pięknych, czy głupota?
***
Po trzech godzinach spędzonych w muzeum i po godzinnej jeździe uliczkami Hiszpanii dotarliśmy na miejsce, a mianowicie staliśmy właśnie przed białym budynkiem z dużymi, okrągłymi oknami i potężnymi drzwiami. Hotel na zewnątrz wyglądał bardzo elegancko, więc chętnie weszliśmy do środka. Drzwi otworzył nam pan w czarnym garniturze, mówiąc coś po hiszpańsku, czego w ogóle nie zrozumiałam. Po paru minutach każdy został podzielony na grupy w sprawie pokoi, ale i tak wszyscy zamieniali się i w tym momencie był wielki chaos. Ja po wymienieniu się z paroma osobami byłam w pokoju z Julianem, a jak inaczej.
-Ej, mała! A może pojedziemy windą?- zawołał za mną Julian, gdy pokonałam już parę stopni.
-Za słowo "mała" powinnam się fochnąć- stwierdziłam, zatrzymując się na jednym z niezbyt wysokich schodków.
-Oj, przepraszam skarbie- chłopak chciał do mnie podejść lecz ja szybko i zwinnie uciekłam mu krzycząc zza ramienia:
-Kto pierwszy, ten zajmuje łazienkę!
Biegłam, bo wiedziałam, że Julian nie odpuści i wypadnie z windy jak oparzony. Wreszcie dotarłam na szóste piętro i widocznie byłam pierwsza. Otworzyłam więc drzwi i rzuciłam telefonem na wielkie, dwuosobowe łóżko.
-BU!- Kot wyskoczył za drzwi.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- darłam się nie wiadomo czego, waląc przy tym pięścią w szatyna.
-Ja też cię kocham.
Przymrużyłam lekko oczy, po czym dałam mu przelotnego buziaka.
-Co będziemy robić?- zapytał Julian.
-A jak myślisz?- zapytałam rzucając się na łóżko.
To jest najwygodniejsze łóżko na świecie. I jeszcze ta bielutka kołderka. Żyć, nie umierać.
Oczami Lidii
-Nie uzgodniłaś tego ze mną!- darłam się na Emilię.
-Ojć, sorcia- uśmiechnęła się.
Przewróciłam oczami i skierowałam się do swojego pokoju. A z resztą... Nawet nie wiem z kim go dzielę. Miałam z Emi, ale ona jakoś tak podobno niechcący wymieniła się z paroma osobami i jakoś tak wyszło. Przykro...
Otworzyłam drzwi i jak mogłam się tego spodziewać, na łóżku leżał Sebastian.
-Ugh... Znowu ty!- rzuciłam walizkę o ziemię.
-Ja też cieszę się, że cię widzę- usłyszałam w odpowiedzi.
-Jesteś jak cholera- stwierdziłam.
-Oj... Bo zaraz powiem coś brzydkiego- zagroził.
-Co?
-Dupa.
I w tym momencie mój śmiech słyszało cało całe osiedle, na którym mieszkamy.
-Zajmuję łazienkę- poinformowałam swojego współlokatora.
-A spoko. I tak już byłem- puścił mi oczko.
-Mam się bać?
-Zależy czego się boisz...
Nie kontynuowałam rozmowy. Mam go dosyć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wow! Taka tam śliczna łazienka. Tutaj jest wszystko czego potrzebuję. Prysznic, wanna, kilka małych, hotelowych mydełek.
Po skończonej kąpieli, owinęłam się puchatym ręcznikiem i w tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że nie mam w co się ubrać. Zapominalska, to ja jestem.
-Podasz ciuchy?- poprosiłam chłopaka za ścianą obok.
-Oczywiście- ten ton był mi doskonale znany. Ten entuzjazm... Yey!
Stanęłam za drzwiami i czekałam, aż wejdzie. Kiedy usłyszałam skrzypnięcie drzwi, na horyzoncie pojawił się Seba.
-Połóż te ciuchy na pralce- rozkazałam. -A teraz wyjdź- i tak własnie szybko i zręcznie zakończyłam ten temat. Proszę o brawa!
Podeszłam do pralki i złapałam się za głowę. Co on mi przyniósł?! Nie wiem co on planuje, ale aż boję się wychodzić.
Oczami Sebastiana
Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko na swoim miejscu. Zza drzwi łazienkowych wychyliła się smukła postać Lidii w pięknym stroju, który sam jej dobrałem.
-Witam piękną panią!
-Siema, młody kawalerze- zaśmiała się blondynka.
Ach, jaka ona śliczna... Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie będzie moja tak oficjalnie.
Podszedłem do niej i pewnie złapałem jej dłoń.
Puściłem muzykę i pociągnąłem Pawłowską na środek pokoju.
-Co ty kombinujesz?- szepnęła mi do ucha dziewczyna, a ja dostałem gęsiej skórki. Myślałem, że tylko ja tak umiem działać na ludzi.
-Wolny taniec, zawsze spoko- odpowiedziałem.
-Masz głupie pomysły.
-Przynajmniej jest ciekawie.
-Chyba jednak chciałeś być romantyczny- rozgryzła mój tok myślenia.
-Jak ty mnie dobrze znasz- odpowiedziałem, powoli zbliżając się do ust niebieskookiej.
Nasze oddechy zjednoczyły się w jedność, ale nasze usta wciąż dzieliło parę milimetrów. Och, jak słodko. Już poczułem dotyk jej warg, na swoich lecz w tym momencie usłyszałem stukot do drzwi. Fuuuuuuuuck! Odskoczyliśmy od siebie, a ja poszedłem otworzyć. Nie wiem kto to jest, ale już go nienawidzę. Lecz to wielkie zdziwko, bo na korytarzu nikogo nie było. Podszedłem jeszcze kawałek, ale nie było żadnego znaku życia. Cóż, głupie żarty. Wróciłem do pokoju i zastałem ubraną już normalnie - Lidkę.
-Czemu nie powiedziałeś mi, że mamy tylko jedno łóżko?- naskoczyła na mnie.
-Myślałam, ze widziałaś- zaśmiałem się. -Ach, te kobiety!
-Proszę?
-Nie nic- wlepiłem na twarz najlepszy uśmiech, na którego widok wszystkie serca dziewcząt miękną, ale nie tej. I to mnie właśnie dziwiło.
Następnego dnia...
Oczami Sylwii
Zamknęłam moją kosmetyczkę i wyszłam z łazienki. Paulina o wiele wiele wcześniej opuściła ten pokój i pewnie jak zwykle, poleciała od razu do swojego chłopaka. Jej! Cieszę się, że jest szczęśliwa i kochana, ale tej miłości to już za dużo jest. Stanowczo za dużo... Każdy człowiek potrzebuje miłości i każdy ma do niej prawo, ale tylko niektórzy potrafią ja znaleźć i ją pielęgnować. Połowa ma to w dupie i właśnie dlatego masa ludzi nie ma swojej drugiej połówki. Ja właśnie należę do tej grupy. Może gdybym wzięła się na odwagę i może zawalczyła choć trochę o Juliana, ale ja to ja. Kiedyś słyszałam, że liczba ludzi na świcie nie jest parzysta i może ja jestem tą nie do pary?
Zeszłam na parter hotelu i od razu skręciłam do kuchni, gdzie na oko licząc; kilkaset osób jadło już śniadanie. Ustałam w progu i otworzyłam szeroko usta. Tego jeszcze chyba nigdy nie było...
***
Cześć! :*
Jak tam? :p
Pisałam, pisałam, pisałam, kasowałam niektóre momenty mówiąc sobie: nieeeeeee, to zostawmy na potem ;D
i potem zapisałam ten rozdział, a dziś wchodzę, dopisałam dwa zdania i dodaję xD taaaaak, moja logika :>
ale już niedługo taka akcja, że jak sama o niej myślę, to nie mogę się jej doczekać ^^ hahah, ale ja skromna c;
no i niedługo święta, co oznacza dni wolne od szkoły, spędzone w gronie rodzinnym i oczywiście w kościele :3 ale może zostańmy przy tym czasie wolnym w czasie świąt i już tak sobie myślę, jak go tu wykorzystać i NA PEWNO jakaś część będzie na pisanie rozdziałów, czyli jeszcze kilka rozdziałów w tym roku się pojawi, hah *.*
nie wiecie nawet jak ja się cieszę, że ja mogę dla Was pisać :*
już niedługo, a mianowicie chyba jeszcze dwa miesiące i obchodzić będziemy piewrsze urodziny bloga ♥ yey! co Wy na to? <3
jeju, ale się rozpisałam >.<
no to ja już się odrywam od klawiatury i do następnego! trzymajcie się! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)